reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Trauma po CC

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Czasem jest tak, że lekarze prą do naturalnego porodu za wszelką cenę. Nie chcą zrobić cc, bo nie. Bo poród naturalny jest wg. Nich najlepszy. I ignorują wszelkie wskazania do CC. Jakie to ma znaczenie w obliczu konsekwencji trwałego kalectwa, lub śmierci dziecka? Kto potem przywróci temu dziecku zdrowie/życie? Co komu po odszkodowaniu, jeżeli jego maluch jest na trwałe okaleczony, niepełnosprawny? 🤔
Screenshot_20230127-020753.png

W moim szpitalu były dwa takie przypadki. Swego czasu lekarze napierali na poród naturalny mimo wszystko. Pewien mały, niewinny chłopiec urodził się martwy, zreanimowali go. Jest na stałe okaleczony. Jakiś czas później taki sam zły poród przeżyła dziewczynka. Kilka lat w dramatycznym stanie, opieka non stop, odsysanie, oklepywanie, zgłębniki, pieluchy, odelżyny, sondy i cewniki. Aktualnie ta dziewczynka nie żyje. Zmarła. Jej życie to było jedno wielkie cierpienie. Zdrowa ciąża i nagle dramatycznie trudny poród. Rodzina im się rozpadła. Mąż nie wytrzymał, odszedł. Co im po dużym odszkodowaniu? 🤔 Ja się modliłam, żeby poród przeżyło moje dziecko i ja (ten sam szpital). Żebyśmy byli cali i zdrowi. Być może dlatego nie do końca rozumiem twoją rozpacz, autorko. Nie ma nic cenniejszego niż zdrowe dziecko, naprawdę. Pomyśl, dlaczego zdecydowałaś się na poród w szpitalu? Dlaczego nie rodziłaś w domu? Albo gdzieś w krzakach w lesie (tak by było naturalnie, tak jak kiedyś). Umarłabyś sobie równie naturalnie, jak kobiety w dawnych czasach. Wykrwawienie się, infekcja, lub niemożność urodzenia i śmierć obojga. Nie zawsze wszystko co naturalne jest lepsze. Na szczęście mamy wybór. Możemy żyć i być zdrowi. W szpitalu na żelaznej w Warszawie, chętnie przyjmują do porodu siłami natury po cc. Może jeszcze kiedyś będzie ci dane spróbować? 😊 Poród mojej siostry trwał 18 godzin, dziecko to wystawało, to wracało. Ostatecznie zrobili CC, ale co się dziewczyna ocierpiała, to jej. Dodatkowo maluch ma duże problemy rozwojowe i nie wiadomo, czy te znaczne opóźnienia w rozwoju uda się jeszcze zrehabilitować? Ja miałam CC ratujące mnie. I jestem wdzięczna lekarzom, że żyję. Jestem dumna ze wszystkich swoich dzieci.
Życzę ci powodzenia. Skoro twój poród był dla ciebie tak traumatyczny, to może warto go przepracować i skorzystać z pomocy psychoterapeuty (nie psychologa bo to różnica). Zaopiekuj się sama sobą, nie tylko dzieckiem. I ostro ucinaj wszelkie chamskie komentarze rodziny. Twoje krocze to twoja, nie ich sprawa.
 
reklama
Szczerze też nie rozumiem to tego parcia na poród naturalny. To znaczy baaardzo szanuje kobiety, które rodzą naturalnie, ale chodzi mi o to, że nie rozumiem tego parcia na poród naturalny za wszelką cenę, jak u Ciebie i rozpaczania, że nie dałaś dziecku tego co najlepsze. Jak to nie dałaś? Dałaś mu życie i urodziłaś je całe i zdrowe, więc już dałaś mu to co najlepsze, a kto wie, może mimo iż wyraziłas w końcu zgodę na CC mimo swojego uporu, właśnie dałaś mu przez to co najlepsze, bo jeśli dziecku spadało tętno, to raczej nic dobrego to nie zwiastowało, a może właśnie dzięki tej decyzji urodziło się całe i zdrowe. Co jeśli urodziłoby się naturalnie, ale nie daj Boże niedotlenione? To co by było? Każdy rodzaj.porodu niesie za sobą powikłania, są dzieci, które gorzej rozwijają się po CC, a są takie, które gorzej rozwijają się po porodzie sn.
Ja np urodziłam się przez CC i nie mam żadnych chorób ogólnych, żadnej alergii, rozwój był prawidłowy, pamiętam, że potrafiłam czytać juz na dwa lata.
Także ciesz się, że masz zdrowe dziecko, bo to jest najważniejsze.
 
Gorąco polecam książkę o cięciu z wyd. Natuli :)
Właśnie ją skończyłam czytać i wydaje mi się taką spoko pozycją żeby sobie w głowie poukładać.
 
@Olga_b śledzę temat od początku. Nie wypowiadałam się bo pierwszy poród dopiero przede mną. Będzie to planowana cc ze względu na operację mięśniaków. Jednak im więcej widzę Twoich wypowiedzi tym bardziej nie rozumiem Twojej podstawy. Przytoczyłaś swoją historię i argumenty, ale mam wrażenie że nie chcesz tak na prawdę usłyszeć drugiej strony. Twój poród już z samego opisu wyglądał na skomplikowany. Spadające tętno i brak akcji porodowej? Myślę że na Twoim miejscu cc przyjęłabym z ulgą i potraktowała jako szansę którą stworzyła medycyna na to żeby i dla Ciebie i dla Twojego dziecka było to bezpieczne doświadczenie, bez narażania na konsekwencje, które, jak zresztą wiele dziewczyn tutaj przytoczyło, mogły się wydarzyć tam i w tamtym momencie, i wcale nie byłaby to wyjątkowa sytuacja. To czego teraz się boisz to hipotetyczne sytuacje i masz na nie niewielki realny % szans (też dzięki rozwojowi medycyny). Ja mam niedrożne jajowody i cp przez którą jeden jajowód usunęli, jakoś nie potrzebowałam do tego CC ;)
Twoje argumenty jak dla mnie trochę sprowadzają się do tego że nie było po prostu po Twojej myśli, "naturalnie" (btw, kiedyś w ciąży kobiety spisywały testament ;) ) jakbyś nie brała pod uwagę innego scenariusza. Nie wyobrażam sobie sytuacji gdybym w środku porodu (albo aż do 7 miesięcy po) miała kwestionować decyzje lekarzy po której i ja i dziecko mamy się dobrze, lub, broń boże, wyjść ze szpitala, to byłoby po prostu stwarzanie zagrożenia dla dziecka i dla siebie, skoro Cię nie wypuścili to widocznie mieli argumenty (zresztą je podali).

Mówisz że wśród najbliższych nikt Cię nie rozumie (i tutaj na forum też widziałam że nie uzyskałaś aż takiego wsparcia na jakie chyba liczyłaś) - może to znak że jednak warto popatrzeć na sytuację z drugiej strony i nie przyjmować cc jako najgorsze zło pod słońcem?
No i pytanie zasadnicze: czy konsultowałaś to z innym lekarzem? Czy jakiś lekarz zasiał w Tobie niepewność że cc było wymuszone czy to tylko Twoje personalne odczucia wynikające z tego że miałaś inny plan na to doświadczenie?

Co do opieki to inna sprawa, myślę że fakt że nie czułaś się zaopiekowana spotęgował poczucie że potraktowali Cię źle i "zmusili" Cię do cc. Myślę że jakby byli dla Ciebie mili, wenflon byłby dobrze założony a położne cierpliwe to przyjęłabyś dużo łaskawiej decyzje o CC i argumenty (które padają w Twojej wypowiedzi).

Ja mam za sobą 2 operacje ginekologiczne. Za pierwszym razem byłam też zdana na łaskę niemiłego personelu. Wspominam źle. Za drugim razem mimo na prawdę tragicznych okoliczności (cp) wiedziałam jak rozmawiać, jak pilnować swoich praw i sam pobyt i opiekę wspominam zdecydowanie lepiej.

Edit: dodam jeszcze tylko jedno: rozumiem Twoje emocje, masz do nich prawo, ale czy emocje nie przysłaniają Ci rzeczywistości? Sama napisałaś że jesteś bardzo wrażliwa. Myślę że to trop i sedno sprawy. Trudno popatrzeć na swoją sytuację obiektywnie, ale myślę że u Ciebie warto poszukać takiej perspektywy - pomocy psychologicznej.

Trzymam za Ciebie bardzo kciuki i mam nadzieję że poukładasz sobie tą sytuację w głowie 🍀❤️ szkoda marnować czas na rozpamiętywanie sytuacji która stała się, musiała się stać, i nie miałaś na to wpływu. Wszystko skończyło się dobrze - to jest ważne.
 
Ostatnia edycja:
Dziękuje Wam wszystkim za odpowiedzi i poświęcony czas. Nie spodziewałam sie ze wszyscy będą mnie tu „głaskali po głowie” wręcz nastawiłam sie właśnie na negatywne opinie ale troszkę myślałam tez, że może taka dyskusja mi pomoże. Jednak się nie udało, utwierdziłam się tylko w przekonaniu ze nie jestem normalna🤷‍♀️ Pomimo Waszych historii, doświadczeń i prób pocieszania w dalszym ciągu na koniec i tak głos z tylu głowy mi mówi, że nigdy nie będę wystarczająco dobrą matką i prawdziwą kobietą, przez to cesarskie cięcie. Ale to moja głowa jest zepsuta i wiem o tym, postaram nad tym pracować. Może musi minąć jeszcze trochę czasu żebym to wszystko zaakceptowała. Nie umiem zamknąć wątku na forum, nie wiem czy sie da.. ale kończę temat, bo widzę że to jednak nie to czego szukałam. Pozdrawiam Was i wasze dzidzie. Dużo zdrówka i radości!
 
Ostatnia edycja:
Szkoda, bo chyba po to założyłaś ten wątek żeby poznać inny punkt widzenia i popatrzeć na swoją sytuację obiektywniej, oczami kobiet z różnymi doświadczeniami.
Szkoda że tak źle myślisz o sobie, a przy okazjo rykoszetem o innych kobietach po cc, zabiegu ratującym dwa życia na raz.
Szkoda że nie znalazłaś tego czego szukałaś... Co to właściwie było?
Nie właśnie, nie myśle źle o innych. W moim otoczeniu jest wiele kobiet po CC i są to wspaniałe kobiety i mamy. Tak jak napisałam wiem, ze to we mnie jest problem. Myślałam ze poczuje jakis wewnętrzny spokój dzięki innym historiom, że nie jestem sama ale teraz wiem, że jednak to na mnie nie działa. Utwierdziłam się w tym, ze to tylko ja jestem głupia. Próbowałam różnych sposobów żeby sobie pomoc i to miał być jeden z nich. A z drugiej strony może jednak to pomogło, przynajmniej wiem, ze nie zmagam sie już tylko ze złym samopoczuciem, a chyba z czymś więcej. Przepraszam, ze Was wciągnęłam w tą niepotrzebną dyskusje. Spróbuje usunąć ten wątek, jeśli się da.
 
Ostatnia edycja:
Nie właśnie, nie myśle źle o innych. W moim otoczeniu jest wiele kobiet po CC i są to wspaniałe kobiety i mamy. Tak jak napisałam wiem, ze to we mnie jest problem. Myślałam ze poczuje jakis wewnętrzny spokój dzięki innym historiom, że nie jestem sama ale teraz wiem, że jednak to na mnie nie działa. Utwierdziłam się w tym, ze to tylko ja jestem głupia. Próbowałam różnych sposobów żeby sobie pomoc i to miał być jeden z nich. A z drugiej strony może jednak to pomogło, przynajmniej wiem, ze nie zmagam sie już tylko ze złym samopoczuciem, a chyba z czymś więcej. Przepraszam, ze Was wciągnęłam w tą niepotrzebną dyskusje. Spróbuje usunąć ten wątek, jeśli się da.
Wątek chyba może usunąć/zamknąć Adminka, jest już oznaczona więc pewnie za niedługo podziała.
Olga, nie mów o sobie że jesteś głupia. Zmagasz się z emocjami, z rozczarowaniem, no jest ci ciężko, chociaż sam powód i argumenty ku temu są moim, i nie tylko, zdaniem - trochę wyolbrzymione. Faktycznie może chodzić o coś głębszego u Ciebie - samoocena? Nie wiem, dobrze że to widzisz że trzeba to przemyśleć i przepracować, bo to np jaki masz obraz kobiet po cc i swój po cc to już stoi w sprzeczności (czemu?). Tylko nie zwlekaj i nie czekaj aż przejdzie, bo uderzy w innym momencie, może będzie dotyczyć innej sprawy, mocniej.
Mam nadzieję że ta dyskusja jednak Ci w czymś pomogła, wtedy nie była bezsensowna ;)
 
reklama
Nie właśnie, nie myśle źle o innych. W moim otoczeniu jest wiele kobiet po CC i są to wspaniałe kobiety i mamy. Tak jak napisałam wiem, ze to we mnie jest problem. Myślałam ze poczuje jakis wewnętrzny spokój dzięki innym historiom, że nie jestem sama ale teraz wiem, że jednak to na mnie nie działa. Utwierdziłam się w tym, ze to tylko ja jestem głupia. Próbowałam różnych sposobów żeby sobie pomoc i to miał być jeden z nich. A z drugiej strony może jednak to pomogło, przynajmniej wiem, ze nie zmagam sie już tylko ze złym samopoczuciem, a chyba z czymś więcej. Przepraszam, ze Was wciągnęłam w tą niepotrzebną dyskusje. Spróbuje usunąć ten wątek, jeśli się da.

Nie ma w Tobie żadnego problemu. To, że mamy jakieś wyobrażenia jest naturalne.

Nie rozumiem, dlaczego na Ciebie wylana została fala niezrozumienia.

Kobiety, które:
- uważają, że za długo męczyły się porodem naturalnym (i nie zakończono ich ciąży operacyjnie);
- zostały (być może niepotrzebnie) nacięte;
- chciały rodzić w wannie (gdziekolwiek) a rodziły na leżąco;
- i wiele, wiele innych, których poród nie przebiegł po myśli
Dostają zrozumienie (najczęściej w postaci wiadra pomyj wylewanego na lekarzy i personel szpitala). A im wszystkim też można powiedzieć „masz dziecko i żyjesz, więc po co rozpamiętywać”.

Wiedz jedno, nie miałaś wpływu na to jak zakończyła się Twoja ciąża. Lekarz podjął ją za Ciebie. Może byłoby Ci łatwiej, gdyby Cię przekonał, że to najlepsze wyjście i gdyby udzielono Ci wsparcia. Może spróbuj sama sięgnąć po profesjonalną pomoc.
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry