anetusia83
Aktywna w BB
może zaczne od krotkiego opisu swojej sytuacji to bedzie nam lpiej rozmawiac.Zaszlam w 2 nieplanowana i nie chciana przez meza ciaze.Bardzo był zły i mial nadzieje,ze jednak to nie bedzie ciaza tylko jakies zaburzenie hormonalne,ale w koncu pow.,ze chce zebym usunęla ciaze.15.06 popoludniu poczułam bardzo silny i nie do zniesienia boł.Wćiagu godziny wszystko co mialam w brzuszku wyleciala ze mnie.Zaluje,ze akurat to zauwazylam,bo bylo na podpasce.To okropne,te skrzepy i ...no az mi sie plakac chce jak sobie to przypomne.Mialam zabieg w poniedzialaek,bo wiadomo,ze tak trzeba.Olana totalnie w szpitalu przez wszystkich,bez jakich kolwiek wskazówek co i jak?jak dalej mam postepowac,no nic.
Problem moj jednak nie polega na samym bólu po stracie dziecka,ale na tym,ze moj maz nie odzywa sie do mnie od poniedzialku.Jest chyba zly,ze jednak w tej ciazy bylam.Nie mam zadnego wsparcia w nikim.Wszyscy moi bliscy mowia,ze nawet dobrze,bo po co mi 2 dziecko.Z kim ja zyje.I tak sama ,no nie sama przepraszam Antek jedynie mnie tuli i wspiera,bo juz nie bedzie mial oczekiwanej tak bardzo przez siebie 'dzidziuny'.
Nie zycze nikomu czegos takiego.Sama nie wiedzialam,ze to mniee tak bardzo zaboli.No coz ,ale ja juz ukaladalam plany jak to bedzie....
Problem moj jednak nie polega na samym bólu po stracie dziecka,ale na tym,ze moj maz nie odzywa sie do mnie od poniedzialku.Jest chyba zly,ze jednak w tej ciazy bylam.Nie mam zadnego wsparcia w nikim.Wszyscy moi bliscy mowia,ze nawet dobrze,bo po co mi 2 dziecko.Z kim ja zyje.I tak sama ,no nie sama przepraszam Antek jedynie mnie tuli i wspiera,bo juz nie bedzie mial oczekiwanej tak bardzo przez siebie 'dzidziuny'.
Nie zycze nikomu czegos takiego.Sama nie wiedzialam,ze to mniee tak bardzo zaboli.No coz ,ale ja juz ukaladalam plany jak to bedzie....