reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Torba do szpitala - co do niej spakować?

reklama
Ja też pamiętam,że jak byłam u mojej mamy, jak się mój brat rodził, to już wtedy był zakaz wchodzenia do pokoju (a to było 11 lat temu). Więc myślę,że w tej kwestii nic się tam nie zmieniło. I bardzo mnie to cieszy :-)
 
Ja też dopisuję się do tych, które nie chcą wizyt...ani w pierwszych dniach w domu, ani tym bardziej w szpitalu. I o tyle, o ile wiem, że moi rodzice zrozumieją to bez słowa, o tyle teściowa niekoniecznie :/
 
A ja jeszcze totalnie nie wiem... Wiem tylko, ze Krzyś mnie nie odwiedzi - bo za mały na wchodzenie do szpitala... A tak, żeby się z nim zobaczyć na 5 min na korytarzu, to myślę, ze i dla mnie i dla Krzysia to bedzie za trudne... lepiej chyba nam będzie przetrwać... Krzyś będzie u Babci więc mam nadzieję, ze bedzie zadowolony z życia :)
 
dla mnie rownież nie jest do pomyślenia żeby przyjmować gości w szpitalu :) Tylko mąż :) Rodzina i znajomi też wiedzą ze nie chcemy odwiedzin w szpitalu a w domku też chcemy oswoić się sami z młodym więc wizyty do tygodnia po powrocie do domu :)
 
Często to czego chcemy a to czego chcą inni stoi w dużej sprzeczności, moi teściowie za nic nie rozumieli że nie życzę sobie wizyt w domu tuż po porodzie, dzwonili że stoją pod blokiem i zaraz będą...rany jaka ja byłam wtedy poirytowana- głupio tak powiedzieć żeby spadali, ale wyczuwali że robią gafę ale nic się nie zmieniało. Jeśli czuli że nas irytują te niezapowiedziane wizyty to się obrażali. To są szalenie roszczeniowi ludzie... dużoby opowiadać:) Moja mama za to świetnie rozumiała nasze potrzeby i to szanowała, odwiedziła mnie w szpitalu po porodzie by podawać mi Zosię bo nóg nie czułam a maż już po 12 h pojechał do domu, potem mi tylko dowoziła kompot jabłkowy i nic a nic nie przeszkadzała. Tym razem zamierzam teściom postawić jasne granice, i mocno ich bronić bo szkoda mi własnych nerwów:) Mam nadzieję że starczy mi asertywności:)
 
Mnie goście nie przeszkadzają.Być może dlatego że nie miałąm złego doświadczenia.
Tuż po urodzeniu Aleksandra miałam ich bardzo dużo w szpitalu,ale to były bardzo krótkie wizyty,zupełnie nie męczące.Natomiast do domu zaczeli sie schodzić dopiero po jakiś dwóch tygodniach od mojego powrotu ze szpitala.Niektórzy tak z pewną dozą nieśmiałości pytali czy już można ,a niektórych musiałm namawiać.
Ale też rozumiem osoby które nie życzą sobie wizyt. Można nie czuć sie faktycznie najlepiej.
 
No tak... Ci przesiadujący godzinami - ku krępacji innych pacjentek - i jeszcze milczący goście to winogrona. A ich stada to po prostu okropność. :szok: Czasem to aż się prosi aby personel ich pogonił....
Zazdroszczę pokojów odwiedzin. :-) Mi to się z pokojami widzeń w więzieniu kojarzy :-D
Wpaść na chwilę do świeżo upieczonej Mamy jest miło - ja sama odwiedziłam koleżankę - za wyraźną jej zgodą - dzień czy dwa po porodzie i siedziałam z 30 min. uznając, że dłużej nie wypada no i że leżała w dwójce i drugie łóżko nie było zajęte, nie czułam się skrępowana, że komuś przeszkadzam. Ja wychodzę z założenia, że z uwagi na inne pacjentki należy w miarę możności gości przyjmować na korytarzu, a jeśli nie jest to możliwe nie dopuszczać do wielogodzinnych posiedzeń nawet milczących ( rozmowy jak najbardziej ściszonym głosem ). A jak obok są maluszki to wogóle - i chcą spać, i infekcje. No ale zachowanie odwiedzających których obecność jest jako taka miła to już kwestia kultury.:sorry2:
Ja potrafię być asertywna.
A w domu to będę robiła tak - aby pomóc to zapraszam - ale nie z bomby bo tego co do zasady nie akceptuję - choćby żebym mogła do sklepu wyjść czy ktoś aby obiad ugotował albo poprasował, a tak by poprzeszkadzać - b. dziękuję. :no: Gdzie jest kawa czy herbata mogę powiedzieć, ale ciastka nie zapewnię. Ale i tak bez szaleństw z uwagi na moją niechęć do szczepień. Więcej niż 2 osoby jednocześnie wykluczone.
Antar - współczuję Teściowej i tym razem się nie daj :no: Niestety moja Mama jest po części taka - na siłę - więc musiałam wprowadzić blokadę informacji.
 
Co do tych gośći to macie rację ale z drugiej strony ja leżałam w szpitalu po porodzie 4 doby czy 5 i pamiętam jak płakałam bo psychicznie nie mogłam już znieść widoku 4 ścian.Człowiek w szpitalu jest taki osaczony tym wszystkim dookoła i mimo tego ,że jest maluszek obok nas to brakuje nam domu i bliskich nagle.Ja np już sobie wyobrażam co będę czuła jak Igor z moim D przyjdą do nas w odwiedziny i za chwilę wyjdą a ja będę ryczeć na bank za swoim synkiem!!Nie rozstawałam się z nim jeszcze i wiem ,że będzie mi ciężko pomimo iż będą to np tylko 3 dni w szpitalu...
ja też się tego boję,nidy n atak długo się nie rozstawaliśmy,a teraz Anti w rękach D. zostanie,co mnie podwójnie przeraża:-(
Na chwilę to owszem, niech przyjdą ale nie na długo, mąż mi wystarczy, z resztą i tak w moim szpitalu piętro niżej pracuje moja teściowa więc już z racji tego pewnie będzie często zaglądać :)
współczuję;-)
My na razie zastrzegliśmy, że nie życzymy sobie odwiedzin w domu przez pierwsze 2 tygodnie. że będę

u nas panuje taka nie pisana zasada,że do dziecka przychodzi się dopiero po min.3 tyg.

Położna mówiła nam jeszcze że najgorzej jak na oddziale leży jakaś rumunka, wtedy nie ma przeproś - przychodzą całymi rodzinami i siedzą praktycznie 24h na dobę, masakra jakaś...
no wtedy to na pewno ja bym się już odezwała,albo poproszę położne o zwrócenie uwagi,albo o przeniesienie do innej sali:no:
A ja jeszcze totalnie nie wiem... Wiem tylko, ze Krzyś mnie nie odwiedzi - bo za mały na wchodzenie do szpitala... A tak, żeby się z nim zobaczyć na 5 min na korytarzu, to myślę, ze i dla mnie i dla Krzysia to bedzie za trudne... lepiej chyba nam będzie przetrwać... Krzyś będzie u Babci więc mam nadzieję, ze bedzie zadowolony z życia :)
zastanawiam się i nad tym ,ale dla mnie chyba będzie to niemożliwe,żeby go nie widzieć przez 3 dni.:-(
 
reklama
Antar, sił i asertywności życzę!

U mnie mąż zapowiedział, że będzie pilnował, żeby goście nie przeszkadzali - kochany jest :-)
 
Do góry