M
Marzena80
Gość
Pieszczotliwie w ich przypadku to zamiast "daj nogę/nóżkę" to "daj nóźię", zamiast"no" jest "ńio", zamiast "nie płacz" jest "nie płakusiaj", zamiast "co" jest "ćio". I np. nie powiedzą smczek tylko "cumelek". Jestem ślązaczką, ale nie wiem czy to po śląsku. U mnie w domu mówi się po polsku, a nie gwarą. A najlepsze jest to, że teściowa jest z małopolski, a teść z podkarpacia. I tych przykładów mogłabym mnożyć mnóstwo.Marzena80 my w sumie mówimy do Małego pieszczotliwie, ale zależy co kto rozumie przez "pieszczotliwie". Mówimy do niego łagodnym tonem, bez żadnego seplenienia.
Do tej pory "oficjalnie" mieszkaliśmy u teściów, a pomieszkiwaliśmy u moich rodziców. Wczoraj zapadła jednak decyzja o przeprowadzce do moich rodziców na jakiś czas, a później o przeprowadzce stamtąd do mojego dziadka, który to jest już od dobrych kilku lat sam i ma duże mieszkanie, które jest już przepisane na moich rodziców. Wyobraźcie sobie, że teściowie mają dom ok. 250m/kw a my we trójkę gnieździmy się w jednym malutkim pokoiku...choć jeszcze trzy inne stoją całkowicie puste. Zagadywanie na temat, żebyśmy zajęli jeden większy pokój z tych trzech pustych nie dało rezultatów ... chyba rzeczywiście im więcej ktoś posiada tym mniej chętnie chce się tym dzielić. Kiedy okazało się, że jestem w ciąży teściowie odrazu zaproponowali, że zamieszkamy z nimi, choć my chcieliśmy wynajmować. Teraz są z tego same problemy. Jednak wczorajszy incydent ułatwił nam podjęcie decyzji. Ojciec mojego P. to bardzo wybuchowa osoba, nigdy nie da się przewidzieć jak zachowa się w jakiejś sytuacji. Kupiliśmy samochód, który teraz trzeba zarejestrować. Mój P. nie zrobił tego wczoraj, bo już nie zdąrzył by przed pracą, ale umówił się dziś na konkretną godzinę. Gdy ojciec się o tym dowiedział - urządził straszną awanturę, że ten nie potrafi nic załatwić, że miał to zrobić już dziś (wczoraj), itp. itd. Oczywiście nie obyło się bez przekleństw. Mój P. się zdenerwował i zapowiedział, że wynosimy się z ich domu. Jego mama chciała załagodzić sytuację, ale tylko broniła teścia - choć ewidetnie w tej sytuacji nie było winy mojego P. Nie chce, żeby moje dziecko wychowywało się w takim chorym domu, w chorej rodzinie. Sytuacji z udziałem ojca mojego P. było więcej. Rodzina jest jemu podporządkowana i wszystcy są na jego usługi. On tu trzyma kasę i wszyscy muszą liczyc na jego łaskę. Nie chcę aby nasz synek słyszał, jak jego dziadek, który swoją drogą widział wnuczka max. 10 razy w życiu (mieszkający w tym samym domu!) - ubliża jego ojcu jak jakiemus gówniarzowi. Ach długo by opowiadać ... Teściowa twierdzi, że ojciec kocha syna tylko za osiągnięcia - chore. Kiedy osiągnięć brak (mój P. nie ma skończonych studiów, co dla teścia jest podstawą, bez której żyć nie można) syn ojca nie kocha - taki mój wniosek. Moja mama powiedziała, kiedy jej o wszystkim opowiedziałam, że skoro teść nie kocha swojego syna to nie będzie kochać i wnuka. Wiecie co? Nie zależy mi na tym - po tym wszystkim, co usłyszałam z jego ust o moim P., całkowicie przestał się dla mnie liczyć. To historia tylko w skrócie. Powiem Wam .... okropny człowiek. A jeszcze niedawno sama starałam się go zrozumieć, tłumaczyć ...
A co do Twojego teścia to widzę, że też masz fajnie. My po ślubie też mieszkaliśmy z teściami, ale przy kolejnej kłótni - delikatnie mówiąc - teściowa podziękowała nam za wspólne mieszkanie. Ja nie rozmawiałam z nią 3 lata. W końcu machnęłam na to ręką i znowu zaczęłyśmy się odwiedzać i kontaktować. Teraz jest niby wszystko o.k. Tylko też bez sensu, bo my wynajmujemy mieszkanie i płacimy sporo pieniędzy za nie, a oni z teściem są sami na dość dużym 4-pokojowym mieszkaniu. I teściowa ciągla powtarza, że jej się marzy, żebyśmy my kupili jeszcze sobie mieszkanie. I nie dociera do niej, że nas nie stać na to, żeby wziąć kredy, a ona sama buduje dom w miejscowości, z której pochodzi i nikt tam mieszkać nie pójdzie. Jedynie na wakacje na 2-3 tygodnie może będziemy tam jeździli. Ale na te kilka, kilkanaście dni nie jest ptrzebny taki duży dom. Zamiast tego mogła synowi pomóc w kupnie tego mieszkania, o którym tak marzy...