Witam Was dziewczyny
Heh i ja sie wyżalę na moich teściów!!
Jak zaczęłam się spotykać z mężem, to teściowie chyba niezbyt chcieli mnie poznać, bo jakoś unikali... No, ale w końcu nadszedł TEN dzień... Na dzień dobry wypytali o wszystko, po czym teściu stwierdził, że studia nie świadczą o madrości (jak Filip z konopi z tym wyskoczył). Jakoś nie przejęłam się tym, no bo po co
Po jakimś czasie zamieszkałam z moim wtedy chłopakiem... Od teściów dzieliło nam 6 domów i wyobraźcie sobie, że NIGDY nie przyszli do mnie jak byłam sama... Zaszłam w ciążę
Jejku jakie to było szczęście... Teściowie zaprosili nas w niedzielę na obiad, ja niezbyt dobrze się czułam, poszedł więc sam S. A ja siedziałam w domku
Powiedział im...
Przyszedł po mnie po jakimś czasie i mówi, żebym poszła zjeść coś, to na pewno lepiej się poczuję
No więc poszłam z nadzieją, że zareagują tak jak moi rodzice
Wchodzę, a tu kochany teściu usiadł obok i spalił chyba z 5 fajek pod rząd!!
Ani słowa o tym, że super, że będziemy mieli dzidziusia... Poszliśmy stamtąd szybko, ja przepłakałam pół nocy, ale pomyśłałam, że jakoś to będzie
Nadszedł dzień moich urodzin. Przyjechali moi rodzice, tescie oczywiście tez i rodzenstwo, znajomi... Jak już wszyscy poszli i zostaliśmy w 6, to zaczęło się gadanie, że musimy wziąć ślub zanim będzie widać i ludzie zaczną gadać!!Teściowie jednogłośnie stwierdzili, że TEN PROBLEM trzeba rozwiązać tak, żeby nikt nie wiedział, że był zanim ślub!! I wymyślili wesele na 25 osób z OKIESTRĄ, bo co ludzie powiedzą... Ja powiedziałam, że ślub kościelny bierzemy w przyszłym roku, że już jest uzgodnione i nie mam zamiaru teraz robić WESELA na 25 osób!! I że jesteśmy dorośli i sami podejmiemy decyzję... W ten wieczór usłyszałam tylko, że w takim razie trzeba zrobić coś z TYM PROBLEM!! Wtedy już nie wytrzymałam i powiedziałam im, że jeżeli wasze dzieci były problemami dla was, to nie znaczy, że są dla nas, bo my kochamy naszą dzidzię i staraliśmy się o nią bardzo długo!! Wyszłam z domu trzaskając drzwiami...
Teście nie odzywali się ani do mnie ani do S... W końcu podjęliśmy decyzję o ślubie cywilnym, powiadomiliśmy ich, ale zadowoleni nie byli, bo oczywiście ludzie będą gadać... Jednego dnia zasłabłam... W ten dzień byłam umówiona z koleżanką, dzwoniła do drzwi, ale niestety leżałam nieprzytomna i nie otworzyłam... Dobrze, że Daria sprawdziła czy drzwi są otwarte i weszła do środka... Zaopiekowała się mną... Zadzwoniła do teściów powiedzieć, że zasłabłam, ale oni na ryby się szykowali i w nosie to mieli... Moi rodzice bardzo się tym zdenerwowali i zabrali mnie do siebie...
Dzieliło nas 15 km... Mój mąż pracuje 24/48, więc nie zawsze mógł się mną zająć...
Nadszedł piątek - 31 lipca - dzień przed naszym dniem!! Moja szwagierka rozmawiała z koleżanką o tym co by tu zrobić, żeby S nie wziął tego ślubu... Przy rozmowie była teściowa... Ja to usłyszałam, spojrzałam na nie, oczy pełne łez, wybiegłam z ich domu, S zapytał co się stało, powiedziałam mu, a one zaprzeczyły... Teściowa powiedziała, że kłamałam...
A szwagierka mieszka w UK, poznałam ją kilka dni przed ślubem, zamieniłyśmy może z 20 słów... Kiedyś S miał dziewczynę, najlepszą przyjaciółkę szwagierki, wiem, że dalej będzie się starała o to, żeby S mnie zostawił i wrócił do tamtej (a rozstali się 2 lata przed naszym poznaniem)!!
W czasie mojej ciąży ani razu nie zapytali mnie jak się czuję, ani razu nie zadzwonili do mnie! Dzwonią do męża... Kiedyś kazał mi odebrać, więc obedrałam, a teściu do mnie, że nie do mnie dzwonił i nie proszona mam się nie odzywać... :-(
Kiedyś byłam na spacerze z rodzicami, bratanicami moimi i spotkalismy teściów... Szliśmy kawałek razem... Zgłodniałam i pytam mamy czy ma jeszcze kanapki, a mama mówi, że są w samochodzie... Teściowa powiedziała, że ona ma z karkówka, to mówię, że dziękuję, nie jem karkówki... Wtedy spojrzała na mnie i krzyknęła 'WAŻ SIĘ ZE SŁOWAMI'!! Moje bratanice aż popłakały się...
W niedzielę na cmentarzu zapytała nas teściowa co nam jeszcze brakuje dla dziecka... Oczy o mało mi w orbit nie wyleciały!! Mówię, że mamy wszystko oprócz łóżeczka, wózka, pościeli itp... A ona na to 'Aha, bo myslałam, że jak jakieś ciuszki kupować będziecie, to możecie pójść do ciotki K. do sklepu, bo pracuje w takim z ubraniami firmowymi dla dzieci' ... Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać...
Wiem, że nie będę miała wsparcia ze strony męża... Jedynie kto, to babcia jest za mną... I tylko babcia!!
Wiem też, że oni się nie pofatygują, żeby przyjechać do wnuka jak się urodzi... A ja też nie mam zamiaru zbyt szybko jechać do nich...
Najbardziej szkoda mi męża, bo cierpi, bardzo cierpi!!
Ale na szczęście ma obok kogoś kto go kocha i będzie wspierał!! Damy sobie radę sami!!
No, ale jeszcze są moi rodzice
Na nich na szczęście liczyć można
Rozpisałam się, przepraszam, ale musiałam z siebie w końcu to wyrzucić!!!
Buziaki dla wszystkich mamusiek!!
I tych co już maleństwa mają i tych, które wciąż czekają!! :*:*... :*