reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szymonek - 27 tc. - 590 g

Madziu...ciesze sie ,ze choc troszke dałam Ci nadzieii....ona jest teraz bardzo wazna...bo Maluszek czuje to co Mama.
Najwazniejsze ze Synus jest stabilny.Co do wagi to rzeczywiscie jest niewielka ale powiem Ci na pocieszenie...Gosia urodziła sie prawie 7 lat temu a dzis medycyna juz mocno poszła do przodu...
Pamietam jak mówiono mi,ze dziecko jest stabilne ale....nikt nie da "gwarancji",ze za godzine to sie nie zmieni...to własnie jest najtrudniejsze ale trzeba wierzyc.Jak zabierałam Gosie do domu to mi powiedziano zartobliwie,ze mi ja "wychodowali"...bo nic złego sie nie działo...tego własnie i Wam zycze.....
 
Ostatnia edycja:
reklama
Madziu ja na początku taż nic innego nie słyszałam, tylko, że stan ciężki stabilny z ciągłym zagrożeniem życia. Na początku mogłam do Paulinki wejść na 10min, dziś mogę być całe odwiedziny czyli max 1,5godz. Dotknęłam ją pierwszy raz gdy miała 4 tyg, a dopiero od tygodnia zaskakuje z oddechem i trzeba jej jeszcze pomagać np. od dziś ma CPAP ale nie wiem jak długo da radę. Czasem wyższa waga dziecka nie oznacza że jest ono silniejsze, ja wierzę, że Szymonek za kilka miesięcy jeszcze przegoni mojego niejadka ( ach, te kroplówki kochane)
Szymonek trzymamy kciuki, rośnij szybko i wracaj do mamy :-)
 
kochana! najważniejsze że jego stan jest stabilny! pamiętaj ze takie dzieciątka wbrew pozorom są bardzo silne i mają ogromną wole walki do życia!!!
bardzo mocno trzymamy kciuki i ślemy gorące całuski dla Szymusia:)
 
Czesc dziewczyny!W niedziele bylam u mojego szkraba.Jest taki malutki:-(Wygląda jak laleczka...Okazało się,że na tym oddziale lekarzem jest też polka,więc teraz jak dzwonimy dowiedziec sie o malego to przynajmniej rozumiemy wszystko.Wyprowadziła nas z błędu i mój Szymcio w ogóle sam nie oddycha:-(w 100% oddycha za niego maszyna.Robią mu co jakiś czas usg główki,miał wylew,ale niewielki i jak na razie mu sie nie powiększa.Lekarz powiedział,że taki wylew nie bedzie problemem i powinien sie wchłonąc,oczywiscie jesli sie nie powiekszy.Jutro chyba będą sprawdzac mu serduszko i jak u niego z przewodem Bottala.Podaja mu już moje mleko,dostaje 1ml/h i co 12h maja mu zwiększac o 0,5ml.Poza tym mówią,że jego stan jest stabilny cały czas.Waży 584g,jego waga cały czas skacze,ale mam nadzieje,że teraz jak dostaje mleko to zacznie przybierac na wadze

mamoPaulinki jetem w szoku,że tyle czasu nie mogłas dotknąc córeczki.Mi pozwolili dotknąc zaraz po porodzie zanim go przewiezli do innego szpitala,a wczoraj jak bylam to sami mi kazali go dotykac.Chcieli nawet żebym przebrala mu pampersa ale ja sie balam.Jest taki malutki i tyle tych kabli wszedzie...:-(
 
Madziu, przy porodzie nie pokazali mi Paulinki nawet na sekundę od razu ją ratowali bo jej stan był krytyczny, wypisałam się ze szpitala na własną prośbę po 4 dobach, żeby pojechać do niej, bo ja byłam w Bytomiu a ona w Sosnowcu. :-( 5 dnia zobaczyłam ją pierwszy raz, ale ona urodziła się z zakażeniem (zielone wody) i wogóle była bardzo infekcyjna więc dlatego jej nie dotykałam. W Katowicach jak pojechała na operację (botall) mogłam ją dotknąć ale się bałam, tam wchodziło się bez fartuchów a na sali było kilkoro dzieci, tłumy odwiedzających, sama rozumiesz, nie chciałam jej zaszkodzić. Wróciła z Katowic z bakterią szpitalną i dalej była na antybiotykach, na szczęście udało się ją zwalczyć. Wtedy pozwolili mi ją dotknąć. Nie mogę otwierać inkubatora na długo bo mała się szybko wychładza, ale dotykam ją częściej a krócej. Nie żałuję teraz, na wszystko przychodzi czas, a mała i tak reagowała na mnie, bo gadałam do niej cały czas o wszystkim, nawet o pogodzie :-)
A co do oddechu to też na początku oddychał za nią respirator w 100%, po 4 tygodniach zaczęła zaskakiwać i tylko częściowo ją wspomagał a od 3 dni jest na CPAPie ale w tym tygodniu chyba ją odłączą, nagle wszystko zaczęło jej pracować, jelitka zaczęły trawić a moja kluska ważyła wczoraj 1507g :szok:
Szymek jest chyba jak moja panna leniwy, potrzebuje więcej czasu, aż któregoś dnia zaskoczy cię jaki jest silny. Ja wczoraj pierwszy raz płakałam z radości, 38dnia życia moja córa sie przebudziła :-D
 
MamoPaulinki Nie chce na razie gratulować postępów, żeby nie zapeszyć :-) Ale masz tyle wiary i siły, że napewno pokonacie razem wszystkie problemy które teraz doświadczacie :-) Życzę powodzenia i trzymam kciuki zaciśnięte z całych sił :-)

Madziu Zobaczysz już niedługo wszystko się unormuje, już jest coraz lepiej każdy dzień przybliża Szymonka do zdrowia :-)
Szymonek i Paulinko rośnijcie w siłę, zdrowi i szczęśliwi :-)
 
Witaj Madziu23,
nam rok temu przyszedł taki podobny mały szkrab, fajnie że Cie tu tyle ludzi wspiera,
ja jakoś nie wpadłem na pomysł wtedy aby tu/w sieci szukać porad, nie wiem czemu.
Właściwie siedziałem w domu ze starszą córką, a żona do "małego" jeździła.
W takich chwilach skazani jesteśmy na specjalistów, obyś Ty tam miała lepsze traktowanie w szpitalu,
niż my tu, zero wyjaśnień, tylko krzywa mina, że przyszliśmy zobaczyć maleństwo.

Mi jest to ciężko pisać z pozycji ojca, nam mężczyznom jest chyba trudniej okazywać uczucia,
pielęgniarki pozwalały mi być tylko kilka chwil przy nim, przy tysiącu rurek, włożonych
w jego ciało, igłach wbitych itd. Płakałem i modliłem się, tylko to mogłem.

I może z męskiego punktu gdzieś tam bardziej wierzyłem, że te wszystkie urządzenia, pomogą
synkowi przetrwać, że da radę. I tak się faktycznie stało. Także jestem też z Tobą!

Za rok nie będziesz wierzyła, że był taki mały - ja wciąż nie wierzę :)
 
Madziu, napiszę do Ciebie jak mama hipotrofika do mamy hipotrofika;-)
Te kurczaki mają w sobie oooogromnie dużo siły - przez to, że będąc w nas miały nie najlepsze warunki do rozwoju ich organizmy dostosowały się do takich trudnych warunków i już po porodzie radzą sobie lepiej niż dzieci niehipotroficzne!
A to że leży pod respiratorem, to..nie dziwi:-( Faceci później rozwijają płucka, dlatego też u nich to większy problem. Pocieszaj się jeszcze tym, że mały jest w najlepszym szpitalu. To dla niego ogromna szansa! Gdyby mój Franek nie urodził się w takim koszmarnym szpitalu to jego historia wyglądałaby zupełnie inaczej.. Widzisz w tym pierwszym szpitalu leżał 2 mies pod respiratorem, gdy zażądałam przeniesienia go (bo jego stan na tyle sie ustabilizował że było to możliwe), to okazało się, że dziecko przy właściwej opiece zszedł z respi po ...4 dniach!!!! Twoja miłość, dotyk (ale teraz najlepiej tylko główka, nie ciałko, bo skóra cieniutka i bardziej to go boli niż pomaga... zresztą pewnie ci pokazano jak dotykać maleństwo..) i ta fachowa opieka, to najlepsza droga do zdrowia. I tego Wam z całego serca życzę.
 
reklama
mamoPaulinki gratuluje postępów córeczki!!!Wiara czyni cuda!Nigdy nie mozemy przestac wierzyc w nasze dzieci.Mam nadzieje,że mój Szymonek też mnie tak kiedys zaskoczy i wszystko bedzie isc do przodu tak jak u Ciebie!Trzymam kciuki zeby dalej bylo juz tylko lepiej!

Mój mąż pojechal dzisiaj do malego.Ja niestety musialam zostac z drugim synkiem w domu:-( Szymcio waży 602g,moze to nie duzo,ale to juz drugi dzien kiedy waga poszla o pare gram do gory i nie spada!Dzisiaj dostal juz pierwszy raz 3ml mleka/h.Z trawieniem nie ma na razie zadnych problemów.Maja mu zrobic dzisiaj przeswietlenie pluc,bo maly potrzebuje czasami bardzo duzo tlenu,a czasami bardzo malo i nie wiedza czemu,a ja myslalam ze to normalne....Sprawdzali mu juz serduszko,przewod Botalla nie zamkniety,podaja mu leki,mam nadzieje ze zadzialaja i nie bedzie musial miec operacji.Poza tym bez większych zmian,najwazniejsze,że nie dzieje sie nic zlego.Cały czas czekamy aż przewioza go blizej,ale jak na razie nie ma miejsca:-(
Ta odległośc jest straszna.Ciężko mi strasznie,ze jest tak daleko...
 
Do góry