Z Szymonkiem na razie bez zmian,ale w porównaniu do tego co usłyszeliśmy od lekarza to cud,że mały nadal zyje.W zasadzie tej pierwszej nocy zaraz po chrzcie zaczęło byc troszke lepiej,więc wierzę,że cos w tym jest...Jego stan jest w miarę stabilny na dzisiaj,ale nadal jest bardzo chory,największym problemem są duże spadki saturacji,wczoraj potrzebował 70% tlenu z respiratora:-(Jeśli sytuacja się nie poprawi przez tydzien,chcą mu podac sterydy na rozwój płuc,a my się strasznie obawiamy,bo lekarz powiedzial,ze skutki tego moga byc najróżniejsze,może np. miec problemy z chodzeniem...Mam pytanie do mam wczesniaków,jak długo wasze dzieci były na CPAPie pierwszy raz?Zastanawiam się jak do tego wszystkiego doszło i czy to nie ich wina,że mój synek znalazł sie w takim stanie.Przy wadze ok 700g odłączyli go od respiratora na 8 dni a przez cały ten czas jak był na CPAPie mówili,że chyba go przełączą na respirator bo strasznie się meczył tym oddychaniem i robili mu co 2 dni badanie krwi czy ma jakąs infekcje czy po prostu jest osłabiony oddychaniem,żadne badanie nie wykazalo infekcji.Gdy mały nie dawał juz rady po 8 dniach na CPAPie,podłączyli go pod respirator,a po 2 dniach dzwonili żeby przyjechac bo dziecko umiera...miał takie problemy z oddychaniem,że potrzebował 100%tlenu!!!Lekarz mówi teraz,że ma bardzo zniszczone płuca...Mój synek jest bardzo dzielny,lekarz tego nie powiedział,ale ja wierzę,że najgorsze mamy juz za sobą.Tyle już biedaczek wytrzymał...Mam nadzieje,ze wyjdzie z tego wszystkiego i pokaże wszystkim jaki jest silny!Dziękuje za wsparcie...