jesteś straszliwie zacietrzewiona i przekonana o tym, że to TWOJE źródła są prawidłowe. Wiesz co jest w tym całym szaleństwie najlepsze? Że każdy może się mylić. Ja w przeciwieństwie do wielu osób po jednej i drugiej stronie barykady nie mówię, że na pewno JA mam rację i nie ma sensu się szczepić co pół roku, bo pandemia zniknie, kiedy przestanie być na rękę wielkim tego świata. Ja swoją szczegółową opinię staram się zachować dla siebie, obnoszę się tylko z tym, że nie przyjęłam i nie przyjmę szczepionki, bo uważam to za uczciwe wobec tych NORMALNYCH zaszczepionych, którzy ją przyjęli, bo z różnych powodów się boją. Szanuję ich. Nie szanuję zaś nikogo, kto wykłóca się, nie szanuje opinii innej osoby i zaczepia na jakieś dane i statystyki. Nie widzę problemu, jeśli ktoś się zaszczepił. Moja najbliższa przyjaciółka się zaszczepiła, mało tego, uważa, że to obowiązek obywatelski. Szanuję jej zdanie, dlatego o tym nie rozmawiamy, bo mamy inne tematy. Czyżby Polacy nie mieli już innych tematów do dyskusji tylko cudze zdrowie?
Bo pragnę przypomnieć, że każdy może roznieść wirusa i umrzeć od niego, zaszczepiony czy nie. To pokazują te słynne statystyki i badania. Także argument, że niezaszczepieni wstrzymują walkę z pandemią jest bez sensu równie jak słowa "a bo ja znam kogoś, kto... i dlatego teraz walczę z dezinformacją". Nie bądźmy pyszni, to historia oceni co jest informacją, a co dezinformacją.