Dobra, widzę musimy się trzymać karmienia, bo chyba cię to ubodło.
Złotym standardem jest karmienie piersią, w drugiej kolejności pokarm matki, dalej z banku. I potem kilka innych opcji, w tym mieszanki i glukoza.
Karmienie własnego dziecka jest niemożliwe chyba tylko w przypadkach urazów mózgu, które skutkują niewydzielaniem prolaktyny. (A i takie kobiety dają radę karmić naturalnie). A założę się, że liczba takich zaburzeń nie pokrywa sie z popytem na preparaty mlekozastępcze. Naprawdę nie chcę w to brnąc, uważam, że mieszanka to super wynalazek. To tylko przykład, który pokazuje jak ochoczo przypisujesz szczepieniom (podawanym w małych dawkach kilkurazowo) śmiercionośne działania a ignorujesz negatywne skutki przewlekłego używania innych produktów w ilościach hurtowych. Po prostu jesteś tak zacietrzewiona w swojej nienawiści do szczepień, że każdy dowód ich bezpieczeństwa i skuteczności nazwiesz „tylko moim zdaniem”.
PS - i nie wiesz, jaką mam wiedzę, więc wstrzymałabym się z wyrokowaniem, kto ma większą wiedzę.