reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szczepienia

wpłyneło to ze nie spotkałam sie jeszcze z lekarzem a pracuje z nimi
zeby nie zaszczepił swoich dzieci
cos chyba jest na rzeczy
Gdybym pracowała w szpitalu albo miejscu w którym przebywaja codziennie chorzy ludzie też bym szczepiła dzieci na wszystko;-)

To co piszę nie oznacza że jestem przeciwniczką, skądże, chodzi mi o to, żeby rozsądnie podejśc do tematu i to, że są różne szczepionki wcale nie oznacza, że musimy od razu nasze dzieci na wszystko szczepić;-)
Sama zastanawiam się cały czas nad pneumo ze względu na Antka, który sam nie zachoruje a może zarazic Piotrusia, dobrze o tym wiem, jednak wstrzymuję się z decyzją o szczepieniu jak skończy pół roczku;-)
 
reklama
Na zdrowie dziecku też wychodzi jak troszkę pochoruje :) wiem po sobie, za dzieciaka chuchali i dmuchali na mnie i co ?:) na stare lata teraz muszę odchorować, a mój brat chorował na potęgę za dzieciaka i teraz nic mu nie dolega nawet gryp nie łapie, wiem, że to też kwestia genów, ale również zdaję sobie sprawę z tego, że nabył odporności :)
 
Na zdrowie dziecku też wychodzi jak troszkę pochoruje :) wiem po sobie, za dzieciaka chuchali i dmuchali na mnie i co ?:) na stare lata teraz muszę odchorować, a mój brat chorował na potęgę za dzieciaka i teraz nic mu nie dolega nawet gryp nie łapie, wiem, że to też kwestia genów, ale również zdaję sobie sprawę z tego, że nabył odporności :)
Czasem to tak jak losowanie na loterii. Ja np całe zycie NIC nie chorowałam (tylko ospa i różyczka, ale to jak mialam 4 latka), pierwszy raz byłam u lekarza od dzieciństwa (oprócz kontroli) jak miałam 18 lat :-)) A potem jak skończyłam 21 to tak mnie dopadł G-B, że Rką do szpitala mnie zawieźli. Odchorowałam za te wszystkie lata :-) Ale i tak powiedzieli, że mój organizm wyjątkowo silnie opierał się chorobie. Teraz to ciąża mnie wyleczyła i już znów jestem jak koń :)
A w tym wszystkim w ogole nie byłam karmiona piersią ( no może ze 2 tygodnie), nie bylam chowana w ogóle sterylnie, od małego na wsi się w stajniach babrałam. Rąk nigdy nie myłam i mistrzem higieny jako dziecko również nie byłam. Nigdy nie lubiłam wody :p
 
Ostatnia edycja:
A mozesz mi powiedziec jak to rozpoznac?Bo wiesz moja corka miala kilka bardzo ostrych biegunek:-(nawet w trakcie jednej mielismy wypisane skierowanie do szpitala,potem jak przeszla miala serie zastrzykow uodporniajacych:tak:po tym jak reka odjol:tak:nic.
Sylwia, pisząc nie jestem w stanie ci pomóc. Ja poznaję po zapachu kupki, jest on wyjątkowy, jak ci dziecko zachoruje i stwierdzą rota to potem już nie będziesz miała wątpliwości bo to bardzo specyficzny zapach.
Zgodzę się też, że jednak choroby uodparniają dzieciaczka. Ja o Franka też się boję, bo Staś przynosi z przedszkola wiele chorób. Starszy w pierwszym roku przedszkola zaliczył 7 antybiotyków, teraz w drugim roku jeszcze ani jednego, choć oczywiście jakieś drobne infekcje "w sezonie" są cały czas. Wychodzę jednak z założenia, że szczepię przeciw temu co budzi we mnie strach. Na dzień dzisiejszy są to np. meningokoki, Stasia zaszczepię jak tylko wyjdzie z infekcji a Frania kiedy pediatra pozwoli. Nad pneumokokami też się zastanawiałam właśnie dlatego, że Stasiek dużo choruje, ale teraz to ponoć już nie ma sensu, co do Franka też się wstrzymuję z decyzją.
Co do higieny to jednak stawiam by tego pilnować. Rota i inne choroby dzieci przenoszą właśnie poprzez ręce, przez oblizywanie czyjejś łyżeczki czy picie z czyjegoś kubeczka. U mnie w domu tak się dzieje, jak Stasiek nie uważa i napije się z naszego kubka to zaraz i nas dopada infekcja.
 
Ostatnia edycja:
Hmm, przepraszam za pytanie, ale to po co szczepić? Skoro mutują, pojawiają się nowe szczepy to nasza szczepionka szybko jest "przeterminowana". Trochę żałowałam, że nie wykupiłam tej szczepionki, ale powoli zmieniam zdanie. Pocieszam się, że znam tę chorobę, szybko ją rozpoznam a lekarstwo mam w domu.

moja położna powiedziała że nie warto na to wydawać pieniędzy bo np zaszczepi się na jakiś typ jeden i drugi, a dziecko złapie na przykład trzeci, a za rok wyjdzie jakiś nowy typ czwarty (tak to obrazowo opisała) no ale ja nie mam chyba prawa głosu bo jestem przeciwko szczepieniom na większość rzeczy (potrzebnych czy nie) więc chyba nie powinnam się wypowiadać...
 
Po to by rynki farmaceutyczne zarabiały ;)
Ja nie szczepiłam i nie żałuję ... 3 czy 4 lata temu nikt nie słyszał o szczepieniach na rota, i dzieci i tak się chowały ... zresztą żadna szczepionka nie chroni na 100% nawet taka od zwykłej grypy, wiec mamy odp. :) ja byłam szczepiona na ospe a i tak zachorowałam ... metody prób i błędów, a badania kliniczne w PL pozostawiają wiele do życzenia, tak samo było ze szczepionkami na świńską grypę gdzie Państwa dały się zrobic w bambuko :) (uśmiech do Pani Kopacz), ta szczepionka nie miała zakończonych wyników badań i nikt nawet nie wie czy w ogóle ona działa :)
ja zgadzam się z Nessi - za naszych czasów nie szczepiono na te choroby, na które się szczepi dzisiaj, żadna z nas nie była szczepiona na Hib, rota czy pneumokoki (nie wspominając o naszych rodzicach czy dziadkach)... i żyjemy, na pewno chorowałyśmy mniej niż dzisiejsze dzieci. Mój dziadek nigdy nie słyszał o szczepieniach, pochodził z zapadłej wiochy gdzie nie wiedziano długo co to jest żarówka, ma teraz 80 lat i nadal jeździ na rowerze, zasuwa na działkę, pieli grządki i na nic nie choruje! (poza wzrokiem, ale na to się nie szczepi no nie)
 
Ostatnia edycja:
Na zdrowie dziecku też wychodzi jak troszkę pochoruje :) wiem po sobie, za dzieciaka chuchali i dmuchali na mnie i co ?:) na stare lata teraz muszę odchorować, a mój brat chorował na potęgę za dzieciaka i teraz nic mu nie dolega nawet gryp nie łapie, wiem, że to też kwestia genów, ale również zdaję sobie sprawę z tego, że nabył odporności :)

tu akurat zasady nie ma ... ja chorowalam jako dziecko i choruje teraz ...
 
Co do odporności dziecka to mój Antek od samego początku często i gęsto na podwórku przebywał, zanim poszedł do przedszkola ani razu nie chorował, jakiś katarek miał;-), dopiero pierwszy rok w przedszkolu musiał odchorować, 2 razy antybiotyk brał ale od wakacji luzik, jakieś krótkie przeziębienia i to wszystko;-) Wiec na pewno organizm się uodparnia;-)

Magdas jak najbardziej masz prawo głosu;-) Każda z nas swoje zdanie ma i powinna nim się podzielić;-)
 
reklama
ja zgadzam się z Nessi - za naszych czasów nie szczepiono na te choroby, na które się szczepi dzisiaj, żadna z nas nie była szczepiona na Hib, rota czy pneumokoki (nie wspominając o naszych rodzicach czy dziadkach)... i żyjemy, na pewno chorowałyśmy mniej niż dzisiejsze dzieci. Mój dziadek nigdy nie słyszał o szczepieniach, pochodził z zapadłej wiochy gdzie nie wiedziano długo co to jest żarówka, ma teraz 80 lat i nadal jeździ na rowerze, zasuwa na działkę, pieli grządki i na nic nie choruje! (poza wzrokiem, ale na to się nie szczepi no nie)
Magdas, jestem i za tym co napisałaś i przeciw. Za bo faktycznie wirusy mutują i to, że zabezpieczymy się nie ochroni nas całkowicie przed chorobą, więc za przesadyzmem w tej kwestii nie jestem. A przeciw bo argument dziadka do mnie nie trafia. Wiedza medyczna była wtedy mała, umieralność dzieci bardzo duża. Jak to napisałaś na zapadłej wiosce nawet nie wiedziano na co dziecko umarło. Więc czasami zapobiegać warto.
 
Do góry