Mum to be kurcze, szkoda, że masz tak fatalne wspomnienia z tej wizyty. Powiem Ci jednak jak ja to widzę. Tylko błagam, nie zrozum mnie źle. To co napiszę ma służyć pocieszeniu Cię, a nie mówieniu, że jesteś zbyt wymagająca, bo ja nie z tych;-)
Po pierwsze i najważniejsze, jak jeszcze kiedyś będziesz musiała z jakiegoś powodu jechać do szpitala, to najpierw zadzwoń do nich. Zapisz sobie numer na oddział i powiadom ich wcześniej. Jeśli jest to zwykły dzień tygodnia i przychodnię masz otwartą, to idź do niej i poproś o natychmiastową wizytę u GP (np jak będzie się kiedyś coś z dzieckiem działo). On zadzwoni do szpitala i tam Cie wyśle do odpowiedniego lekarza. Uwierz mi, że to jest dla nich podstawa. Od razu inaczej traktują człowieka.
Ja zaliczyłam taki wyjazd do szpitala bez powiadomienia w ciąży poprzedniej i tej. W tej trafiłam na dobrą położną, tzn taką miłą z natury i było ok. Ale w zeszłej ciąży....no cóż....wody mi się sączyły, a oni uznali mnie za histeryczkę i odesłali do domu. Czułam się podle i też miałam do nich uraz. Kiedy jednak już nastał dzień porodu, to potraktowali mnie inaczej. Tak, jak trzeba. Nie ma się co zrażać. Ja rozumiem Ciebie, że byłaś zdenerwowana, że potrzebowałaś pomocy, ale wiesz.....jak teraz leżałam w tej ciąży w 32tyg, to nie uwierzyłabyś z jakimi problemami w środku nocy przyjeżdżały dziewczyny. Troszkę im się nie dziwię, że muszą mieć dystans. Wiem, Ty to nie wszyscy i Ty miałaś problem, ale może gdyby nie te nerwy i stan w jakim byłaś, to byś nie zraziła się aż tak? Badanie szyjki mnie bolało koszmarnie. Aż mi łzy pociekły. Poza tym, pozycja rozkraczna przy moim spojeniu....no cóż
Co do łóżek...hmmm....jak się trafia tak "z wejścia" do szpitala, to oni mają taki osobny pokój, gdzie badają ciężarne. To nie jest oddziałowa sala. Może tam łóżka nie było? Nie wiem, nie tłumaczę ich, ale jakiś powód musiał być. No i jak już zorientowali się, że to wirus, to wydaje mi się, że nie powinni Cie trzymać na oddziale. Wiesz, to jest zaraźliwe. Powinni jednak odesłać Cię na oddział inny, gdzie ktoś by udzielił choćby porady. Tu popełnili błąd.
Ja się nauczyłam już, że nawet w tym kraju ludzie są nie uprzejmi i czasem trzeba ich delikatnie przywrócić do pionu. To tak, jak ja pojechałam w tym 32tc do szpitala bez karty i babka na mnie z buzią, a ja łzy w oczach, bo tak mnie bolało wszystko. Ta widząc to, w końcu się opanowała i posłała mojego męża po tę kartę. Później okazała się bardzo fajna. Nie wiem, może myślała, że znowu jakaś przewrażliwiona przyszła?
Nic się nie martw. Upewnij się u położnej, co masz robić, jak się coś zacznie. Dzwonić do niej, do szpitala, czy od razu jechać. Dziecko nie rodzi się w 5 minut, więc zdążysz ze wszystkim, a na oddziale będą już czekać. Ja jestem pewna, że Twoje emocje tamtego dnia też swoje zrobiły i stąd teraz ten strach. Zapewniam Cie jednak, że poród i opieka PO będzie doskonała i nie będziesz zdana na samą siebie. Ja na prawdę nie znam nikogo tutaj, kto by źle wspominał opiekę w czasie i PO porodzie. Trzymaj się słońce:-)