Muuum,
Ja myślę, że bez względu na "głupoty", z jakimi pojawiają się dziewczyny, nie wolno tak traktować dziewczyny, która ma w brzuchu malucha. W ogóle NIC nie usprawiedliwia takiego podejścia położnej. Przede wszystkim nie jest lekarzem, żeby decydować. Ja teraz jestem taka mądra, bo mnie też bardzo źle potraktowali podczas porodu, a ja byłam pierdoła i nie umiałam walczyć. Pamiętaj: JESTEŚ BARDZO WAŻNA
i JUŻ. Jakby dziecku coś się stało, to nie ona by cierpiała. Trzeba walczyć o siebie w
sposób asertywny - nauczyć męża - dać mu instrukcje, bo jak my padamy z sił, to się rozklejamy.
Ja przyjmuję teraz pozycję - być UPIERDLIWĄ, ale przy tym nie agresywną, tylko asertywną. I to działa. W niedzielę byłam w szpitalu z synem z raną ciętą, i po prostu
co chwila pytałam, za ile będzie chirurg, za ile, i czy już idzie. Męża goniłam, żeby pytał. Każdego lekarza, co przechodził, pytaliśmy, czy on chirurg :-). I to działa :-)
Ja myślę, że bez względu na "głupoty", z jakimi pojawiają się dziewczyny, nie wolno tak traktować dziewczyny, która ma w brzuchu malucha. W ogóle NIC nie usprawiedliwia takiego podejścia położnej. Przede wszystkim nie jest lekarzem, żeby decydować. Ja teraz jestem taka mądra, bo mnie też bardzo źle potraktowali podczas porodu, a ja byłam pierdoła i nie umiałam walczyć. Pamiętaj: JESTEŚ BARDZO WAŻNA
i JUŻ. Jakby dziecku coś się stało, to nie ona by cierpiała. Trzeba walczyć o siebie w
sposób asertywny - nauczyć męża - dać mu instrukcje, bo jak my padamy z sił, to się rozklejamy.
Ja przyjmuję teraz pozycję - być UPIERDLIWĄ, ale przy tym nie agresywną, tylko asertywną. I to działa. W niedzielę byłam w szpitalu z synem z raną ciętą, i po prostu
co chwila pytałam, za ile będzie chirurg, za ile, i czy już idzie. Męża goniłam, żeby pytał. Każdego lekarza, co przechodził, pytaliśmy, czy on chirurg :-). I to działa :-)