Fifka
♥ Chłopcowa Mama ♥
Widzę że temat werandowania... Ja robiłam tak ze małego wynosiłam do sypialni, wietrzyłam pokój aż było w nim chłodno i w kocyku małego wnosiłam do niego jak okno było zamknięte, ale ro raczej nie było kwestią hartowania a wymiany powietrza. Konrad styczniowy gdzie mrozy mieliśmy po -20 stopni więc nie wychodziłam przez pierwszy miesiąc. Później jak się nieco "ociepliło" choć mrozy wciąż szczypały wychodziłam na spacerki po 10-15 min. i tak jak AKUKU w życiu nie zakrywałam buzi! Oddychał zimnym powietrzem jak ja i też nie przesadzałam z zakrywaniem. I podobnie jak Blanka sprawdzałam zawsze kark nie ręce czy stopy. Do teraz nigdy Konrada nie przegrzewam i ubieram dość lekko.
Konrad nie chorował ani razu przez pierwsze pół roku (złapał 3 dniówkę dopiero latem po wizycie w przedszkolu moim) i teraz też tak będę robić z Adrianem. Nie narzekam na odporność mojego starszego...
No i nie słuchałam "dobrych rad" a wsłuchiwałam się w swój wewnętrzny instynkt.
Który jakoś nie zauważyłam zeby mnie zawiódł.
Co do samopoczucia to dzisiaj już w ogóle jest brzuch spokojny. Nie wiem dlaczego tak mnie w piątek złapało...
Konrad nie chorował ani razu przez pierwsze pół roku (złapał 3 dniówkę dopiero latem po wizycie w przedszkolu moim) i teraz też tak będę robić z Adrianem. Nie narzekam na odporność mojego starszego...
No i nie słuchałam "dobrych rad" a wsłuchiwałam się w swój wewnętrzny instynkt.

Co do samopoczucia to dzisiaj już w ogóle jest brzuch spokojny. Nie wiem dlaczego tak mnie w piątek złapało...
