Czołem dziewczynki... Chciałam dać znaka, że jeszcze żyję (ale co to za życie, ech...)
Lada chwila odpalamy z remontem, a jeszcze połowa nie ogarnięta mniej więcej, nie wiem, jak się z tym wszystkim wyrobię w tydzień.
U nas wszystko ok, nie licząc tego, że nadal trochę puchną mi nogi (do tego jedna bardziej, druga mniej, wtf?)
Nie wiem, iść z tym do lekarza, czy po prostu się pogodzić z tym faktem? Może któraś dobra dusza doradzi coś mądrego?
Muszę się jakoś pozbierać ze wszystkim i wrócić znowu, bo brakuje mi was bardzo
Lada chwila odpalamy z remontem, a jeszcze połowa nie ogarnięta mniej więcej, nie wiem, jak się z tym wszystkim wyrobię w tydzień.
U nas wszystko ok, nie licząc tego, że nadal trochę puchną mi nogi (do tego jedna bardziej, druga mniej, wtf?)
Nie wiem, iść z tym do lekarza, czy po prostu się pogodzić z tym faktem? Może któraś dobra dusza doradzi coś mądrego?
Muszę się jakoś pozbierać ze wszystkim i wrócić znowu, bo brakuje mi was bardzo