hejo
Nie odzywam się bo walczę ze swoim zdrowiem
Aktualnie jestem chyba na etapie wydalania kamienia z nerki-takiego 7mm
czuję się od paru dni jak by mnie ktoś żyletką ciął i lał spirytus...
ból nie do opisania...białko w moczu i bardzo dużo leukocytów...Aj brak mi już sił na te moje nerki...
Zosiaczek mój już zasuwa na czworaka jak torpeda:-)
wszędzie dolezie i sobie chodzi przy meblach...
W łóżeczku to już dawno sobie stała sama
Ma 6zębów -i następne jeszcze idą,jemy coraz więcej
Na śniadanko zawsze bułeczka albo chlebek - z masełkiem i zaczęliśmy dawać paróweczki z szynki-małą wsuwa aż uszy się trzęsą
tatus ostatnio dał jej kopytka na obiad
ogólnie wszystko co jemy my-próbuje i ona- czekoladę czy cukierki też:-) reakcje ma tylko na banana,którego uwielbia i aż się trzęsie...
Ale raczej z tych malutkich jest bo waży 8kg
Starszaki chodzą do przedszkola-no i mamy teraz mały szpital w domu-cała 3ka chora...:-( Z Zosią na czele...Ale i tak wychodzimy na podwórko-nie mają temp więc szkoda słońca
Wczoraj rozpoczęłam z bliźniakami akcję "co zrobić kiedy mama zasłabnie a tata jest w nocy w pracy",wczoraj poszdł w ruch Kuba-nauczyłam jak ma otworzyć drzwi(co jest skomplikowany bo mamy jeden klucz i musze kłaśc go na parapet jak zamknę od środka żeby mąż rano miał jak otworzyć),wię cmusiałam nauczyć jak zapalac wszystkie światła jak wziąc klucz i jak otworzyć drzwi i biec szybciutko do babci-nawet jak będzie ciemno trzeba być dzielnym:-) później nauczyłam 2ewentualności-telefon do taty...Już umie sam odblokować i zadzwonić
Kurczę bo se tak pomyślałam jak by maż był w pracy na noc a mi się cos(pfu pfu pfu)stało to oni by se kompletnie nie poradzili-po pierwsze nie wydostali by się z domu...A w życiu różnie bywa i tacy chłopcy juz muszą w razie co zapanować nad sytuacją...:-)
dziś do nauki pójdzie Szymon (bo obu na raz to za dużo zamieszania
)