Hej dziewczynki
Przepraszam, że ja tak tylko o sobie, no w sumie to o NAS
Jak już pisałam, od piątku jesteśmy w domciu, z Natalicią wszystko w porządku. Niska waga urodzeniowa wzięła się z tego, że miałam to zatrucie ciążowe. Musieli mi wywoływać poród, który na pewno opiszę w wolnej chwili.
Tym co się stresują, po tygodniu, jako pierworódka mogę napisać tak, że jest to najbardziej ciężka rzecz jaką w życiu swoim wykonacie, ale zarazem jest to takie wspaniałe przeżycie, takie niesamowite doświadczenie. Chwila, z którą dziecko przychodzi na świat jest najpiękniejszą chwilą w życiu, a ból przy tym odchodzi jakby obcięty nożyczkami, po prostu go nie ma. Ja już zapomniałam o bólu, Natalcia wynagradza mi każdą sekundę. Ja już doszłam do siebie, mogę normalnie siadać, nie boli już tak bardzo, wszystko się ładnie goi.
Niestety jak na razie muszę podawać Natalci butlę, bo po moim mleku bolał ją brzuszek, była rozdrażniona, bardzo płakała, poza tym nie chciała ssać, szybko się męczyła i denerwowała. Odciągałam pokarm i jej podawałam z butli, ale ten jej płacz i to jak bardzo cierpiała zdecydowało, że oboje z M podjęliśmy decyzję, że na razie będziemy karmić ją mieszanką. A o swój pokarm będę walczyć, by mała mogła jeszcze zaczerpnąć tego co najlepsze.
Mała robi wspaniałe minki, bardzo lubi zasypiać u mnie lub u M na brzuchu. W niedzielę byliśmy na kontroli w szpitalu, czy nie ma żółtaczki itd, zważyli małą i straciła tylko 70g, pielęgniarka mówiła, że to bardzo dobrze. A jak wczoraj była u nas położna okazało się, że mała pięknie przybiera bo od niedzieli przybrało jej się 100 gram.
Opiszę Wam mój poród w wolniejszej chwili bo było to dla mnie niesamowite przeżycie i chciałabym opisać go ze szczegółami.