Witam wszystkich przed weekenem JUPI :-)
Aninaaa no to mnie przeraziłaś... mój mąż ciągle jak sie schylam upomina mnie, ze nie wolną, ale przyznam zlewałam go, ale po Twojej historii zacznę kucać.
Jak Was czytam to się cieszę, że taka stara jestem i już nie muszę łazić do szkoły/uczelnie. Wprawdzie ostatnio wpadłam na pomysł, a pójdę na zajęcia z angielskiego, ale dalam sobie tydzień na analizę i stwierdziałam, że teraz czuję sie okej, ale nie wiadomo jak będzie za chwilę i może mi się zwyczajnie nie chcieć i po co łapać tyle srok za ogon, jak i tak mam co robic po pracy.
Marcia... współczuję sytuacji, no u nas ciche dni zdarzały się, ale ze 2-3 razy na początku małżeństwa. Ja jestem choleryk i mnie takie gierki męczą, teraz jest kawa na ławę, wkurzasz mnie bo... wygadamy co mamy wygadać i jest spokój. Może te ciche dni wynikają z tego, że Twój facet zwyczajnie teraz zakumał, że za chwilę będzie ojcem dwójki dzieci,to nie przelewki i wycofał się do przysłowiowej jaskini, a Ty to odbierasz jako brak wsparcia. No wiadomo, że powinien Ci go udzielać, ale to tylko facet, zanim oni zakumają o co nam chodzi to wieki miną. Może trzeba go przygwoździć na jakimś spacerze, czy zabrać go na dobrą kawkę i powiedzieć, że Ci przykro, że tak między Wami jest i tez jego dopytać, co mu jest, bo się martwisz. Nie zaczynac od wyrzutów tylko skupić się trochę na nim, może przez to sie otworzy i powie o co chodzi. Wiem trudne, bo zaraz sobie myslisz, a dlaczego ja mam próbować i wyciągać ręke, ale chyba lepsze to od męczenia się i snucia domysłów.
Pola ... tulę... Tak sobie myslę, nie wiem jak bardzo z Ciebie leci i ile to może warzyć, ale czy masz jakiekolwiek ubytki na wadze w ostatnim okresie czasu. Chyba gdyby to były wody trochę, niewiele wprawdzie, ale mogłoby ubywać. Jak jest u Ciebie?
Może się coś więcej wyjaśni jutro.
Reszcie dziewczyn życzę pogody ducha. pogoda coraz gorsza, nastroje też rózne trzeba się wspierać i sprawiać sobie małe przyjemności
Ściskam