Anastazzja, i jak - wszystko ok?
Ja dziś muszę znaleźć jakiś sposób na odstresowanie. Coś mi się ostatnio z głową robi i mam nadzieję, że to ciążowe hormony
Nie jestem jakoś specjalnie konfliktową osobą, a jak już się wkurzę to góra na pięć minut. A teraz z byle powodu wpadam w furię! I nie umiem się uspokoić przynajmniej przez 20-30 minut. Zdaję sobie sprawę że to niedobre, ale w takich momentach naprawdę mam ochotę rozwalić wszystko, co mam pod ręką...
Wczoraj na przykład wkurzyłam się na moją ciotkę, która właśnie wyjechała z moją firmą na urlop. Wykupiła najtańszy rodzaj pokoju, do tego dałam jej jeszcze zniżkę, załatwiłam lepszy pokój z widokiem na morze, gratis wycieczkę fakultatywną, dzień przed wylotem odebrałam od niej 10 telefonów z pytaniami w stylu: jaki jest numer na taksówkę, jaka jest teraz pogoda tam dokąd lecę, nie mogę się dodzwonić na taxi -zamówisz mi? etc. I wczoraj, jak się już znalazła w hotelu, KAZAŁA zadzwonić rezydentce do mnie, bo ona się nie na to ze mną umawiała - w pokoju nie ma aneksu kuchennego. Oczywiście nie było mowy o żadnym aneksie wcześniej. Ale ona nie będzie mogła sobie zaparzyć nawet kawy. Jakby wiedziała, to by sobie z Polski zabrała...czajnik elektryczny. Tak się wściekłam, że zadzwoniłam do niej, objechałam ją tak że już się pewnie prędko do mnie nie odezwie, i z płaczem wywrzeszczałam żeby kupiła sobie ten piep...ny czajnik - oddam jej pieniądze jak wróci.
Rozłączyłam się i telefon przeleciał przez całe mieszkanie. Nie pamiętam, żeby mnie kiedyś tak coś rozzłościło
Pracowałam kiedyś parę lat jako rezydent biura podróży i myślałam że niewiele jest mnie już w stanie wyprowadzić z równowagi...
A wieczorem jeszcze mój M. był wściekły, bo RTL wyłączyli na czas walki Adamka, 3 słowa i kolejna awantura gotowa. A ja przez 20 minut czułam, że jakbym to ja była na ringu w tym momencie, to Kliczko nie miałby żadnych szans...
No to sobie ponarzekałam. Sorki że tak smęcę przy niedzieli, ale nie bardzo mam się komu wyżalić. Jak zaczynam temat z moim M. to on się na mnie patrzy z takim rozczuleniem i protekcjonalnym tonem mówi że to hormony. Przyjaciółki na urlopie albo wyjechane na weekend, mama ma swoje problemy - już jej nie chcę dokładać, a teściowa jest psychologiem, więc z nią wolę nawet nie zaczynać tematu... wrrrr...