niki napisałam w odpowiednim wątku:-)
-------
~P ale ja myslę że spokojnie jak coś się ruszy u Strzygi to zdąrzysz do niej i jednak będziecie razem- w końcu nawet po oxy poród nie "leci" w 2 godziny
Ale szkoda takiej końcówki, choć grunt żeby Stefan był od kontrolą.
-----------
Podczytałam w ciągu dnia że dyskutowałyście (
Justyś) o obecności partnera przy porodzie.
Ja sobie uważam tak: że miłość musi być bezwarunkowa, a nie tylko "na dobre" "młodość"..... przecież całe życie się ze sobą spędzi, a na starość jeden drugiemu będzie "pupę z gówien wycierał i ślinę cieknącą z buzi"- sory że tak drastycznie- ale ja uważam że to jest ŻYCIE i bycie razem. łatwo jest kochać ładną zadbaną panią, pachnącego pana, prawdziwa miłośc moim zdaniem zaczyna się właśnie wtedy gdy z brutalną rzeczywistością trzeba się zmierzyć i jeśli nie robi się tego razem to tak jakby się razem nie żyło.
Dlatego hasłą "nie będę mu się już tak podobac" do mnie wogóle nie przemawiają/
Poza tym dziecko jest "wspólne" i uważam ze bycie ojca przy narodzinach to jego jakby"obowiązek" nawet niekoniecznie tylko dla kobiety , ale tez dla dziecka. Zrobić łatwo, a potem co kobieta przynosi zawiniątko gotowe czyściutkie jak ze sklepu? No i względy bezpieczeństwa niestety w naszym pieknym kraju trzeba patrzec na łapy lekarzy. Znam przypadki, gdy to ze mąż był przy rodzącej i w odpowiednim czasie mógł zaalarmować położna czy lekarza uratowało dziecko. Rodząca często z wieloma rzeczami sama sobie nie radzi.
oczywista!-to tylko moje zdanie a każdy ma prawo do swojego punktu widzenia. Tak tylko chciałam się nawymądrzać w ciekawym temacie
(tym bardziej że jestem po psychologii więc tematyka związków to moje hobby
)