zlota_ewa- nie ma to jak burdel w szpitalu, współczuje, ale dobrze że masz google to ich kontroluj;-)
wogóle jakoś tak od tego roku jakoś dziwnie jest w służbie zdrowia- byłam wczoraj w przychodni przydomowej i tam gdzie mam pracę, do siebie do apteki do dziewczyn nawet nie wchodziłam, pogadałam tylko z jedną kumpelą chwle "przed"- wszyscy mają strasznie smutne miny, wszyscy wyglądają na zmartwionych i bardzo zmęczonych tak lekarze, pielęgniarki jak i farmaceuci....co się wyrabia
nie dadzą ludziom normalnie pracować. "cieszę się" że nie ma mnie w tym najgorszym czasie w tym bajzlu.
------------
wogóle zauważyłam, że jakoś tak skupiona jestem na sobie i dziecku w brzuszku- cały swiat wokół jakos tak zszedł totalnie na drugi plan- "instynkt"?
-----------
co do faceta "przy porodzie"- to oczywiste że to jego wola, a w zasadzie wzajemne porozumienie. Gwóźdź w tym że dobrana para działa sprawnie jak się w tej kwestii rozumieją, bo nikogo do niczego zmuszac nie można.
wiadomo to wszystko jest wielkim życiowym wyzwaniem, chyba największym w zyciu i nie można okreslić że powinno być "tak i tak", każdy jest inny, jeden jest bardziej dojrzały inny mniej, jeden bardziej wrażliwy....itd
ja ciesze się że mój K nie wyobraża sobie że miałoby go nie być z nami przy porodzie, ale cieszę się też że nie jest az tak "dociekliwy" jak ~P
- dlatego jestem szczęsliwa bo pasujemy do siebie (przynajmniej w tej kwestii) idealnie. Ale na takie coś tez pracowało się lata i nadal pracuje;-). my jestesmy ze sobą już 17 lat
temat rzeka , wiadomo, głównie chodziło mi o to że są faceci którzy tak poprostu nie uczestniczą w ciąży i porodzie bo tak im wygodniej-takim związkom nie wróże długiego szczęsliwego pożycia. Można przeciez być "pod drzwiami" albo wyjśc właśnie jak piszecie kiedy zajdize "potrzeba"- róznie zaleznie od osób.
A też i prawda ze "wyobrażenia" o porodzie są nieże przesadzone
- tym bardziej że podejście ma się totalnie inne do własnego dziecka i własnej zony niż tak z opowieści czy filmów.
------------
mówicie woda koperkowa czy herbatki- ja osobiście nie stosowałam ani jednego ani drugiego
i myslę że każdemu będzie służyło co innego. Myslę że herbatki te słodzone to nienajlepszy pomysł, chyba faktycznie lepsza woda (jest taka gotowa w aptece, czasem trudna do zdobycia i pacjenci sobie ją bardzo chwalą); tak też zastanawiam się czy zbyt dużo koperkowej (wody czy herbatki) to nie pogarsza trawienia- w sensie nie powoduje nadmiaru ruchów jelitek, przez to luźnych stolców i dyskomforu dzidziusia? pewnie jak ze wszystkim najlepszy jest umiar:-)))
----
Anastazzja mi gin tez mówił że nie tyle chodzi o zaprzestanie skurczy (bo one są teraz wazne macica musi ćwiczyć) i nazwał branie jej "w celu zrelaksowania szyjki" :-)