Alka przy pierwszym tez tak miałam, pojechałam jak były skurcze co 10 min, ale na ip dostałam no-spę przed przyjazdem mojego gina, to razem ze stresem zahamowało poród, przenieśli mnie na patologię ciąży, skurcze były całą noc, ale średnio co 1h, musiałam wstać i pobiegać po korytarzu, cały kolejny dzień to samo, tylko już nawet no-spa nie pomagała, skurcze z krzyża i nie pisały się na ktg, po południu odszedł mi czop i dopiero wieczorem, po 24h od przyjazdu do szpitala zaczął się prawdziwy poród, skurcze co 3 min., to była jakaś 22.00, poszłam pod prysznic, spakowałam swoją torbę i przeniosłam się na porodówkę, a Karol urodził się dopiero 5.20 rano, teraz będę mądrzejsza ;-) i pojadę później