Mama2011 postaram się odzywać, dziś miałam pracowito - leniwy dzień - wstałam o 6.00, obudziłam starszego syna na wyjazd do teatru, zawiozłam go do szkoły na 6.50, pod szkołą czekaliśmy 20 min. na autokar, było zimno -6,5 stopnia, wróciłam do domu, zajrzałam na chwilę na BB, ale nawet nie przeczytałam całego wątku, tyle naprodukowałyście
, obudziłam młodszego syna, zawiozłam do szkoły, wróciłam już była 10.00, pokłóciłam się z mężem, bo już od miesiąca stoją kartony naszykowane do wyniesienia na strych, w końcu sama zaczęłam je wynosić, mój pan mąż się podniósł (prawie nie spał w nocy, bolał go brzuch, ale oczywiście żadnych leków sam nie wziął, czekał do rana aż mu je dam, kolejne dziecko w domu
), zamknął mi strych i zakazał wchodzić, to umyłam do końca nowe meble w pokoju córci, kolejny raz umyłam łóżeczko po synach, podkleiłam filcem fotel do karmienia, bo rysował podłogę, wstawiłam dwa prania, miałam zajrzeć na BB, ale stwierdziłam, że położę się na chwilę, rwa kulszowa już porządnie mi dokuczała i tak przespałam chyba 4 h
, w tym czasie mój mąż wyniósł część rzeczy na strych, pojechał załatwić sprawy firmowe, zrobił badania techniczne w moim samochodzie, kupił choinkę, odebrał dzieci ze szkoły, a teraz jest ze starszym synem na zajęciach w Warszawie, za chwilę powinni wrócić, jak widać awantura i przedstawienie z wynoszeniem rzeczy na strych pomogły :-), niedawno skończyłam smażyć naleśniki i was nadrabiam