Magdalen nie martw się jakoś sobie poradzisz, skoro ja jakoś sobie radzę to ty na pewno;-)
ja mam małą różnicę wieku, jak wojtek sie urodził karolka jeszcze się za dobrze z nami nie komunikowała, złościła się tylko i mówiła na wszystlko yyyyyyy yyyyy yyyyyyyyy i za cholerę nie wiedziałam o co jej chodzi :-) teraz jak juz umie pokazać palcem albo odpowiedzieć TAK lub NIE gdy o cos pytam to jest o niebo lepiej. Poza tym ja przeżyłam straszną zazdrość karolki w stosunku do wojtka, po powrocie ze szpitala córcia w ogóle nie chicała się do mnie przytulić ani pozwolić się wziąć na ręce
było to strasznie trudne i dla mnie i dla niej. Teraz prawie po pół roku jest ogromna zmiana otórz doczekałam się że karolcia pozwala mi nakarmić wojtka, smaruje go kremem :-) przynosi pieluchy a jak odbieram ją ze żłoba to pierwsze co to leci do wózka, zagląda i coś po swojemu gada ale z uśmiechem na ustach więc jest totalny luuuuz
Najgorszy był okres pierwszych 4 miesięcy bo karolcia jeszcze pewnie nie choidziła wciąż chciała byc na rękach a na rękach był zawyczaj wojtek więc był płacz, histerie itp
Magdalen my mamy jescze psa
więc sama rozumiesz że to dodatkowy obowiązek ale swoja drogą ten pies na początku był baaardzo wazny dla karolci bo po tacie (który był i jest nr 1) był pies (do którego karolcia się przytulała jak było jej źle) i dopiero ja
teraz chyba jestem już na rówi z psiura albo może nawet lekko z przodu
;-) powiem ci że teraz jeszcze przeżywam katusze bo przeprowadziliśmy się od początku lipca do nowego mieszkanka i do tej pory ciule nie uruchomili wind więc kilka razy dziennie tacham dwójkę dzieci na sobie, trzymam psa na smyczy i jeszcze w zębach zakupy
ale dzis się dowiedziałam że w nast tyg jest szansa na to ze jak dama bede wjeżdżać z maluchami na góre hihihi
A do pomocy to mamy......hmmmm....jakby to określić.... pobożne życzenie:-( zupełnie nikogo ani rodziny, ani znajomych ani sąsiadów, a mąż mój jest wiecznie w pracy i nawet w weekendy go nie ma bo ma jakiś chory system 4-brygadowy
a że do pracy dojeżdża 70km w jedną stronę to do żłoba ja, ze żłoba ja, zakupy ja, z psem ja, kąpanie dzieciaków ja, usypianie ja (dobra juz nie będę przesadzać najczęściej ja tak w 85% ;-))
ale z drugiej strony magdalen jak patrzę na te kochane maluchy jak karolcia zaczyna akceptować wojtka a ten jak ją widzi to ciągle szczerzy ten bezzębny uśmiech, albo jak mały płacze a karolcia przybiega z jego smoczkiem i wpycha mu do buzi to wiesz aż płakać się chce ze szczęścia
i z perspektywy czasu na pewno bym nie chciała niczego zmieniać
także życzę ci powodzenia i głowa do góry!!! na pewno dasz radę!!! będzie dobrze zobaczysz :-)