Witam wszystkie mamy kaszlących nocą,moja córka tak miała,w taki sposób że dusiła sie nocą tak jakby w nocy nagle brakło jej powietrza i budzila sie z wielkim glosnym oddechem i kaszlala ale tylko noca,zaczela sie dusic,dostala goraczki,trafilismy do szpitala,2 tyg pobytu nic nie wykazalo oprocz tego ze jak zaczela biegac po oddziale to dusila sie,wyszlismy do domu-mielismy inchalacje i tyle po tygodniu znow wrocilismy do szpitala,podejrzenie zapalenia pluc choc pluca czyste ale skoki goraczki maila ciagle i wyniki nie dobre miala- diagnozy miala rozne i codziennie byla inna od ksztuśca,szkarlatyny gdy dostala nagle wysypki,po bialaczke bo krwinki biale byly kiepskie,antybiotyki dostala i puscili do domu i po tygodniu znow powtorka,znow szpital,lekarze rozkladali rece,goraczka spadla-powiedzieli ze wirusowka nie znanego pochodzenia, i znow do domu ok godz 12 bylysmy w domu a wieczorem karetka zabrala nas do szpitala,córka dostala dziwnego ataku,stracila przytomnosc,serduszko sie zatrzymala,przestala oddychac,wygiela sie w łuk i dziwnie zwrocila oczka ku gorze i w bok...w karetce powiedzieli drgawki goraczkowe,choc nie drgala,nie oddala moczu pod siebie,i nie miala piany w ustach,zapadla w spiaczke,na nasz widok pani ordynator doslownie zalamala rece z bezradnosci,nawet nie mieli juz gdzie sie wklóc po tylu pobytach w szpitalu,nikt nie wiedzial co jej jest,ja tez,pomimo wyksztalcenia medycznego,wygladalo to tak ze ja cos sugerowalam lekarzom oni robili i nic ,dalej brak diagnozy,tak siedzac,przyniej widzac ze dalej dusi sie,plakalam z bezradnosci,zaczelam analizowac cala wiedze jaką posiadam,doszlam do wniosku ze jedynego badania jakiego jej nie zrobili przez te pobyty to bylo badanie kalu na pasozyty,powiedzialam o tym lekarzom,zrobili, wynik pozytywny,podalam leki,corka przestala kaszlec,przez jakis miesiac dostawala rowniez wziewne leki od astmy bo lekarze uwazali ze to sie nawarstwilo kilka chorob naraz- po sterydach i lekach wziewnych (Fliksodine i Ventolin) przestala,od tamtej pory juz nie choruje a mialo to miejsce w styczniu 2009 wtedy mieszkalismy w miescie,teraz zmienilismy srodowisko-mieszkamy na wsi i wszystko jest ok,profilaktycznie badam corke-kal i morfologia,jestesmy po rezonansie i eeg mozgu. Najprawdopodobnie toksyny jakie produkują robaki byly w calym organizmie i stad spiaczka,a dusznosci i kaszel z powodu ze robaki noca wedruja do pluc,przelyku,dziecko kaszle,potem polyka plwocine i tak w kolko,trafiaja larwy do ukl.pokarmowego i tak w kółko...podobno córka przeszla wtedy szkarlatyne,stad te goraczki...i na tym koniec,nie jest juz wychudzonym 4 latkiem jak wtedy,normalnie je i przybiera tedy w wieku 4 lat wazyla 12 kg teraz wazy 15,6 i rosnie nadal,sporo je jak na swoj wiek,biega normalnie,bawi sie,chodzi do wiejskiego przedszkola i o dziwo nie choruje,na poczatku kwietnia zrobie jej testy,choc narazie ma odstawione wziewki i zyrtek...KOBIETKI BADAJCIE KAL DZIECIOM,ROBAKI SA PODSTEPNE,KAZDA MAMA POWINNA RAZ NA ROK ODROBACZYC SWOJE DZIECIAKI,SZCZEGOLNIE TE PRZEDZKOLNE...ja o malo nie stracilam dziecka tylko i wylacznie przez robaki