Ilonka - ja nie piorę białego z żółtym bo u mnie białe ma być zawsze śnieżnobiałe. Co do podłogi mój dziadek ma okropną łuszczycę o którą nie dba. Alkohol, nikotyna, niepozwalające skórze oddychać ubrania, brak leków na łuszczycę, chodzenie cały czas w jeansach do kostek, i koszulach lub swetrach zawsze z długim rękawem (czasem podwija na jakieś 10cm od nadgarstka), rany, blizny, zadrapania, nadwaga, niedobór snu.......doprowadziły do okropnie silnej formy łuszczycy. Wystarczy że przejdzie mi dwa razy po kuchni i na podłodze widać mały drobny pył (jego skóry oczywiście). Nie wiem może komuś by się podobało jak małe dziecko raczkuje po drobnych kawałkach skóry starego dziada!!! Mnie niestety to się nie podoba. Wierz mi że chyba sześć psów o długiej sierści nie zostawiłoby tyle włosów na podłodze co on skóry! Obrzydza mnie choroba mojego dziadka dlatego piorę osobno nasze rzeczy i po każdym użyciu przez niego automatu, włączam pusty automat żeby się wyczyścił i do tego potem go myję. Pewnie choroba mojego dziadka nie obrzydzałaby mnie gdyby o siebie dbał. Ale niestety mój dziadek ostatni raz u lekarza był ponad 10lat temu, nawet jak złamał sobie w pracy mały palec (około 8lat temu) w ręce to nie poszedł do lekarza. Kość się źle zrosła i teraz nie umie zginać palca (ma go cały czas prosty). Raz było u nas pogotowie bo wrócił z jakiejś knajpy pijany i stracił przytomność, rąbnął głową o klamkę i ciurkiem ciekła mu krew. Zadzwoniłam na pogotowie i udzieliłam mu pierwszej pomocy żeby nic gorszego się nie stało. Jak przyjechało pogotowie dziadek był już przytomny. Chcieli go wziąć do szpitala bo uskarżał się na ból w klatce piersiowej promieniujący do ręki, ale nie zgodził się na pobyt w szpitalu. Pani Dr. z pogotowia opatrzyła mu ranę na głowie i kazała iść na ekg, oczywiście do dziś nie poszedł na te badanie. Jeszcze na mnie wtedy nakrzyczał że niepotrzebnie dzwoniłam na pogotowie! Od około roku boli go noga i też do lekarza nie idzie. Ja już też mam to gdzieś, siłą chyba go nie zaciągnę. Zawsze jak mi przychodzi i mówi że dziś chyba z bólu oszaleje, uśmiecham się i mówię że nie ma się martwić bo przecież kulawych w piątki palą... Co mam robić? Tyle razy marudziłam mu żeby szedł do lekarza że już mi się to zbrzydło. Mój dziadek twierdzi że im mniej wie tym dłużej pożyje... No cóż starość nie radość. A ty moja droga Ilonko na drugi raz może zapytaj dlaczego tak często myję podłogi zamiast rzucać się i stwierdzać że w porównaniu do mnie jesteś syfiarą. Pewnie gdybyś miała takiego... ehem... delikatnie mówiąc zaniedbującego się człowieka też byś tyle sprzątała. Nie lubię siedzieć na d... męczy mnie to. Czasem tylko jak mam zły dzień siadam i odpoczywam. Przeważnie relaksuje się sprzątając no i oczywiście uwielbiam czytać książki. A jak to robię hihi..., pewnie ktoś by powiedział że nie idzie odpoczywać sprzątając a ja mam właśnie na odwrót. Moje dzieci z mężem w pokoju a ja idę sobie do kuchni i np. wyjmuję wszystko z szafki myję sobie ją (oczywiście nie jest bardzo brudna więc szorować nie muszę - takie miłe przetarcie ścierką wystarczy i "ta dam" przyjemnie, spokojnie, bez wysiłku czyściutko! ;-) No a jak chce posprzątać w pokoju to nic łatwiejszego... mała akurat zasnęła, włączam muzykę nie za głośno biorę Damianka robimy krótką ciuf-cie i zaczynamy naszą zabawę, tańczymy, śmiejemy się i ścieramy kurze. Ja ścieram góre biurka a mały dół, oczywiście poprawiam za nim, potem czas na dwie komody on wycieraz drzwi a ja góre, cały czas śmiejąc się i tańcząc no i oczywiście śpiewając... hihihi... potem zostaje nam tylko regał i szafa trzydrzwiowa. Stół zawsze jest czysty więc nie trzeba. Na zakończenie zabawy Damianek bierze krzesełko i idziemy myć parapet (ten od strony mieszkania). No i przy zabawie z uśmiechem na twarzy kurzu nie ma. A ile Damianek ma przy tym radości. Czas na podłogę nic prostszego... Damianek bierze małą szmatkę i wyciera sobie podłogę koło drzwi ja biorę większą i zaczynam od okna w stronę drzwi, na kolanach żeby wszystko dobrze powycierać (wygodniej mi na kolanach niż mopem - mopem wycieram kuchnię, przedpokoje i łazienkę, kąty poprawiam szmatką). Damianek ma radochę bo bawi się trochę wodą, a ja mogę na spokojnie wytrzeć podłogę. Potem tylko poprawiam po Damianku i czysto. Zostało nam wypastowanie podłogi. No to walimy pastę na podłogę i tylko tak na "odwal się" wcieramy ją w podłogę bez polerowania. Potem ubieramy skarpetki jakieś krótkie spodenki, pod tyłek duża, sucha, czysta szmata i przy muzyce dupą i nogami jeżdrząc po podłodze polerujemy ją. Jak skończymy sprawdzamy czy wszędzie lśni. Jak tak to idziemy się umyć. Wszystko czyste, Damianek bawił się świetnie a to = Damianek zaśnie bez problemu. Łazienkę sprzątam sama, przedpokój też... w kuchni czasem lubi pomagać mi Damianek. Jak widać nie zawsze sprzątanie musi być udręką. Można świetnie sobie zorganizować robienie porządków. A jak łatwo zrobić porządek w szafce? Na czyściutką podłogę wywalam z Damiankiem wszystkie ciuchy razem mieszamy żeby było zabawniej dla Damianka i potem włączamy muzykę i minutnik. Zawsze ustawiam minutnik na baaaardzo długo żeby jakimś cudem nie zaczął dzwonić i mówię do Damianka że musi szukać swoich ubrań i dawać je do kółeczka zrobionego z niebieskiej wełny (zwyczajnie "narysowane" koło) ja szukam swoich ubrań i daję do białego kółka i szukam ubrań od mojego męża i daję do czarnego koła musimy to zrobić zanim minutnik da znać że czas się skończył. Damianek biega, piszczy i się śmieje, a jak chce wziąść moją część garderoby zaczynam go łaskotać. Jak już wszystkie ciuchy są w kołach, dzielimy każdą kupę prania na dwa. Jedna to ubrania w których chodzimy a druga to taka do "biednych dzieci", Damiś zawsze się rozczula i chętnie daje "nieciekawie" już wyglądające ubrania. Po segregacji, po kolei Damianek podaje mi: swoje sweterki, koszulki, spodnie, spodenki, piżamki. Ja je układam i daję do szafki. Potem na szybko składam moje i męża ubrania. To co jest do wyżucenia, dajemy do worków i albo wynosimy (jak stoją) do specjalnych pojemników na ubrania dla biedniejszych a jak nie ma takich pojemników to każdy worek zamykamy i dajemy karteczki z napisami: " UBRANKA DLA MAŁEGO CHŁOPCA", "UBRANKA DLA TATUSIA" i "UBRANKA DLA MAMUSI". Dajemy ubrania koło pojemnika na butelki plastikowe. Czasem wystarczy poczekać 10minut i już ktoś zabierze worek lub dwa :-):-):-) Oczywiście nie stoimy i nie gapimy się kto zabiera ubrania, ale czasem idę 10minut później do sklepu i worka lub worków już nie ma. Na wszystko można znaleźć fajny sposób. Te nasze porządki w szafie zajmują dość dużo czasu, ale są dla Damianka fajną zabawą. Czasem sam przychodzi i mówi że może zrobimy porządki w szafie...
Bardzo się rozpisałam... no ale chyba czasem lubię sobie popisać dużo. WYBACZCIE! Buziaki!
izkab - nieźle, nieźle! Tak trzymać!!!