DarkAsterR
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2018
- Postów
- 5 972
Jest bardzo dużo! Kiedyś ktoś wstawił na fb posta (grupa lokalna dla mam z naszej miejscowości) I jak zaczęły się ujawniać kobiety przed 40 które urodziły dzieci to nie mogłam ogarnąć kto co i jak
Witaj
Dajesz nam nadzieję Ciekawe od czego to zależy. Może po prostu odpuściłaś?
Wiesz ja nigdy nie traktowałam posiadania dziecka jako coś, co trzeba, muszę, powinnam zrobić. Staraliśmy się ale zawsze bez spiny. Życie ma tyle do zaoferowania, ze jak dla mnie zamartwianie się niepowodzeniem w jednym jego aspekcie jest strata czasu. Dany nam czas jest bardzo krotki a ja nie chce go tracić na zamartwianie się.
I tak bez spiny zeszło nam siedem lat. Miałam przeczucie, ze dam radę zajść w ciąże naturalnie bez wykupywania połowy apteki.
Zbiegiem okoliczności, tuż przed zajściem w ciąże, porobilam sobie zwykła morfologie bo byłam coś osłabiona i sporo piłam. Lekarz jak zobaczył wyniki, to zadzwonił i kazał mi się stawić u niego w trybie natychmiastowym. Wyszłam z torba silnych witamin, na które przepisuje się receptę bo dosłownie wszystko miałam poniżej normy. Po miesiącu regularnego brania, odżyłam, poczułam się lepiej i zobaczyłam dwie kreski...mam przeczucie, ze te witaminy pomogły.
Ja dużo gorzej przeżyłam druga stratę Za pierwszym razem od początku było wiadomo że coś jest nie tak. Na pierwszym USG serduszko słabo biło a za tydzień już nie biło Lekarze mówili że tak się czasami zdarza i nie mamy na to wpływu że następnym razem będzie dobrze. Gdy znowu zaszłam w ciążę i 2 USG potwierdziły że wszystko jest ok uwierzyłam w słowa lekarzy że tym razem się uda. Jakie było moje zdziwienie gdy w 11 tc na kolejnym USG dowiedziałam się że serduszko naszego dziecka przestało bić To był dla mnie ogromny szok. Nie spodziewałam się tego i bardzo długo nie potrafiłam się z tym pogodzić.
Ja osobiście gorzej przezylam pierwsza.
Tyle lat starań, coś w końcu ruszyło i się przyslowiowo mówiąc wykoleiło. To był już 11 tydzień, ciąża by się wydawało ustabilizowana i coś się rypło.
Druga stratę zniosłam lepiej, bo jedno dziecko już miałam i wiedziałam, ze mogę donosić. A ze byłam bardzo zdeterminowana, żeby mieć drugie to zaopatrzyłam się w testy owu i po siedmiu miesiącach starań udało się. Mąż do dzisiaj nie wie o testach owu. Jest przeświadczony, ze po prostu się udało. Nic bardziej mylnego...