K
Katijah
Gość
Współczuję ci kochana. Ja czekam na poniedziałek i idę ronić. Mam strachaPowiem wam że totalnie mnie to załamało. Ciąża była tylko w sferze moich marzeń. Miałam wkładkę aby, tej ciąży nie było że względu na przebyty nowotwór. Dlatego jak wpadłam 4,5 roku po założeniu to jak ślepej kurze ziarno. Taki mój mały cud... Żyłam tą ciążą, cieszyłam się jak dziecko, nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Ale też wciąż mówiłam dla męża że mam przeczucie że nie zobaczę tego maleństwa. Nie wiedziałam czemu ale tak czułam i sprawiało mi to niemalże fizyczny ból. Moja intuicja niestety nie zawiodła Mogłam ją zobaczyć po urodzeniu ale nie chciałam. Chciałam ją zapamiętać taką jak na USG. Gdyby nie decyzja o kolejnej ciąży nie wiem czy bym się pozbierała po tym wszystkich. Płakałam non stop, nie jadłam, wciąż tylko spałam, zasypiałam z płaczem, budziłam się z płaczem. Wciąż przeżywałam to od nowa, analizowałam każdą chwilę, zastanawiałam się co zrobiłam źle... Nie miałam sił żyć. Moja ginekolog jak mnie zobaczyła powiedziała że ja muszę pomyśleć o dziecku bo nie będę w stanie żyć.