A ja bylam bardzo zadowolona z postu Dąbrowskiej. Wyregulowala mi cykle, sporo zrzucilam oczywiscie + cwiczenia. Niestety sporo wrocil gdy po roku od diety dostalam jakies dziadostwo na rwe kluszową. Leczylam ją prawie 5 miesięcy i waga rosła. Baa galopowalam bo nie mialam jak tylka ruszyc.
Teraz mialam zamiar znowu zacząć ale kurcze chce tez zaczac jakies badania od stycznia a przeprowadzając ta dietę lekarz moze stwierdzic ze koliduje i zaburza niektore wyniki hormonow i trzeba by odczekac jakis czas zeby wyniki byly miarodajne.
Ja długo nad tym postem myślałam, ale jednak się nie zdecydowałam. Przede wszystkim dlatego, że ciągle coś podjadam i ogólnie lubię jeść. Nie chodziło mi o schudnięcie a bardziej o "poprawę samopoczucia". Nie wiem jak z tymi magicznymi mocami, że niby nieprawidłowe tkanki znikają itd, bo gdyby tak rzeczywiście było, to ludzie chorujący na raka by po prostu głodowali zamiast przyjmować chemię.
Z kolei oglądałam gdzieś jakiegoś lekarza, który się wypowiadał, że taka dieta ma prawo działać "naprawczo" na organizm i nieźle to argumentował, ale nie wiem skąd ja go wytrzasnęłam.
Myślę, że łatwiej by było pojechać na jakiś turnus z tą dietą, gdzie poza jedzeniem tego co dadzą, można spać i nic nie robić. Przy normalnym trybie życia i pracy, nie wyobrażam sobie chodzić głodna i przymulona
Uważam, że jeżeli ktoś nie jest w stanie znieść widoku kobiet ciężarnych, wieści o ciąży znajomych, każdy okres jest równoznaczny z płaczem i stracił radość życia, to powinien się ratować i szukać pomocy u psychologa. Sama sobie postanowiłam, że jeśli u mnie do tego dojdzie to tak zrobię. Życie jest jedno i jak już zajdziemy w ciąże i urodzimy dziecko, a jestem pewna, że każda z nas w końcu zostanie mamą, to będziemy żałować, że straciłyśmy tyle czasu na rozpacz i negatywne emocje.
Zgadzam się w 100%.
Ja się staram nie smucić. Wiadomo, zawsze pierwszego dnia @ jest źle, chwilę popłaczę, że się nie udało, ale też przyjmuję to, co mam i cieszę się z życia we dwoje, z mężem. Oczywiście ciągle wierzę, że zostanę mamą, ale nie darowałabym sobie, gdyby to się nie udało, a straciłabym kilka lat na płacz i żal zamiast cieszyć się nami.