Hej dziewczyny.
Odzywam się, aby być fair w stosunku co do Was, i nie zniknąć bez słowa. Odchodzę, bo moje starania i marzenia o dziecku teraz legły w gruzach. Mój mnie zostawił na dobry miesiąć przed ślubem, powiedział że on nie chciał tego slubu, nie chciał dziecka, mowił że ma dość już życia ze mną, że dawno chciał juz odejść. Zabrał swoje rzeczy, dokumenty, obrączki i mnie zostawił. Tak po prostu mnie zostawił.
Zaczeło się od niewinnej sprzeczki a wybuchła awantura jakiej jeszcze nie mieliśmy. Uslyszłam takie rzeczy, że trudno mi nawet w nie uwierzyć.
Miałąm zostać żoną, matką, a zostałam sama. Nie wiem co mam teraz zrobic ze sobą. Jak ja mam wszystkim powiedzieć że ślubu nie będzie? Zostawił mnie z tym samą. Boże tak mi cięzko teraz, nawet nie mam komu się wypłakać bo nikt jeszcze nic nie wie.
To koniec dziewczyny, ja mu nie wybacze tego nigdy, choćbym miała się zapłakać na śmierć.
Po prostu nie wierze w to co się dzieje, przeciez nie tak miało być. Mam ochote zapasć sie pod ziemię i zostac tam na dłuższy czas.
Miałam we wtorek odebrać sukienkę od krawcowej po poprawkach...jezu ja nie mam sił na to.
Wszystkie jesteście mi bliskie, kiedyś tu wpadnę do Was i mam nadzieję że nie będzie juz żadnej staraczki.
Znikam, musze jakoś sama ze soba się uporać.
Myslami jestem z Wami.