no o to mi chodzilo, trzymam kciuki by sie ta adopcja powiodła, by sie spelnily Wasze marzenia, wiem jak to jest jak czlowiek pragnie miec takiego okruszka...i nie moze
Powiem Ci, że tak jakoś to wygasło troszkę we mnie... nie tak negatywnie, ale jestem spokojniejsza, nic nie mogę z tym zrobić, los decyduje za mnie niestety, już coraz mniej boli...Żyć trzeba..
Rozmawiałam dzisiaj z babcią mówi, "a jak się nie uda to może niedługo adoptujecie, co?" i że cały czas się modli o nas jakoś tak mi się fajnie zrobiło, jakby w myślach czytała i że to nie jest dla niej problem
Nie wiem co na to mama, teściowa, .. z resztą to wszystko tak szybko tak nie pójdzie, więc boję się tylko trochę Myślę, że teraz się boję odpowiedzialności tak, jakbym nie planowała ciąży, jakbym wpadła... na tej zasadzie