reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki Styczen 2015

reklama
dziewczynki tak podczytuję ale mało się udzielam tu jakoś, ale jednak muszę się odezwać, bo mam taka samą sytuację jak adiika niby nie mieszkamy z rodzicami, bo mamy osobne niezależne mieszkanie, ale jednak mieszkamy, bo teściowie mieszkają z nami w jednym domu drzwi w drzwi, oprócz teściów, bracia męża z rodzinami, tak że jest nas tam 12 osób na jednym podwórku (dużym co prawda) ale jednak kupa to jest dobra pieniędzy, a nie ludzi...mój mąż za bardzo też nie chce się wyprowadzać, wałkujemy ten temat od 7 lat i nic konkretnie nie ustaliliśmy...na razie wszystko się układa spoko, ale w dużej rodzinie zawsze mogą się pojawić jakieś zgrzyty, w końcu będziemy mieli siebie przesyt, bo widujemy się praktycznie cały czas...
 
Cassiah dziękuję za radę, myślę, że z niej skorzystam. Na początek chyba wybiorę się do innego ginekologa, bo od 5 lat chodzę do jednej i tej samej babki prywatnie... i ta cena za wizytę.. ręce opadają. Najpierw 70 zł i w sumie git, a teraz 130 zł :/ Gdzie nigdy nawet nie brałam tabletek anty, bo niektórzy lekarze sobie jeszcze za przepisanie doliczają, a cena kosmos już jak dla mnie. Koleżanka chodzi na NFZ do jakiegoś młodego lekarza, to powiem jej, że jak będzie jechała następnym razem to niech mnie zapisze na wizytę. A nuż coś nowego się dowiem ;) Tylko, że to facet.. i nie wiem jak przełamię swoją nieśmiałość :zawstydzona/y:

Sikulinda ile osób? Istny armagedon :O Ale może nie będzie już kłótni skoro tyle tam mieszkacie ;) A dlaczego mąż nie chce się wyprowadzić? My nie mamy ani osobnego wejścia.. nic. Nawet pokój mamy najmniejszy w całym domu, a gdzie by tu jeszcze łóżeczko zmieścić. Szkoda, że teściowie wpadli na pomysł przeniesienia nas do pokoju (większego) po siostrze męża (która już tu nie mieszka, ale na każdy weekend przyjeżdża z mężem), jak już się urządziliśmy w małym (malowanie, nowe meble).

Uuuu dziewczyny nie zazdroszczę pogody, trzymajcie się tam :)
 
Adiika poszukaj sobie dobrego lekarza na stronie znany-lekarz.pl ja w ten sposob trafilam na taka ginke jakiej potrzebowalam :) Trzymam kciuki :)
 
dziewczynki tak podczytuję ale mało się udzielam tu jakoś, ale jednak muszę się odezwać, bo mam taka samą sytuację jak adiika niby nie mieszkamy z rodzicami, bo mamy osobne niezależne mieszkanie, ale jednak mieszkamy, bo teściowie mieszkają z nami w jednym domu drzwi w drzwi, oprócz teściów, bracia męża z rodzinami, tak że jest nas tam 12 osób na jednym podwórku (dużym co prawda) ale jednak kupa to jest dobra pieniędzy, a nie ludzi...mój mąż za bardzo też nie chce się wyprowadzać, wałkujemy ten temat od 7 lat i nic konkretnie nie ustaliliśmy...na razie wszystko się układa spoko, ale w dużej rodzinie zawsze mogą się pojawić jakieś zgrzyty, w końcu będziemy mieli siebie przesyt, bo widujemy się praktycznie cały czas...
ja bym oszalala na kupie, wiesz moze mu tam wygodnie, moze ma nieodcieta pepowine z mamusia :crazy:
 
W sumie sama już nie wiem, niby się nie wtrącają, przychodzą tylko jak ich zaprosimy, ale wiecie jak jest nie mogę sobie nawet ogródka zagospodarować tak jak bym chciała, bo nie należy do mnie jestem im mega wdzięczna, że mnie tam przyjęli i że mamy gdzie mieszkać...ale jednak na swoim jest inaczej...a mąż, nie wiem czemu nie chce się wyprowadzić, zawsze staje po mojej stronie, nie kłócimy się o to ale cały czas mu wiercę dziurę w brzuchu, wydaje mi się, że to z wygody i przyzwyczajenia...
 
W sumie sama już nie wiem, niby się nie wtrącają, przychodzą tylko jak ich zaprosimy, ale wiecie jak jest nie mogę sobie nawet ogródka zagospodarować tak jak bym chciała, bo nie należy do mnie jestem im mega wdzięczna, że mnie tam przyjęli i że mamy gdzie mieszkać...ale jednak na swoim jest inaczej...a mąż, nie wiem czemu nie chce się wyprowadzić, zawsze staje po mojej stronie, nie kłócimy się o to ale cały czas mu wiercę dziurę w brzuchu, wydaje mi się, że to z wygody i przyzwyczajenia...
on se moze podac reke z moim bratem, co bratowa walczyla, ale przegrala..
 
reklama
Do góry