reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Staraczki Styczen 2015

Hej wam ! ;*
Posprzatalam mieszkanko , wypilam kawke , sniadanko zjadlam , mam zamiar zrobic sie na bóstwo dzis a coo tam ;))) Ł mnie drazni .. nie mam pojecia jak minie nam dzien , jak go zorganizujemy , na obiad tez nie mam pomyslu ;x

Ewmi co by tu napisac , no trudno chyba taki nasz marny los ..moze pora zaczac wierzyc w Boga i przejsc pomodlic sie do kosciola bo nie pamietam kiedy bylam .. chyba na 2rocznice smierci mojego taty .. i jakos z ta wiara kiepsko u mnie

Milego wam ! Spedzcie go dobrze ! Sloneczko grzeje
 
Ostatnia edycja:
reklama
Dziewczyny, w ogóle się tym nie przejęłam. Bolało tylko jak się obudziłam, ale mąż zrobił mi solpadeinkę i nic już nie boli :) Zjedliśmy sobie śniadanko i zaraz coś wymyślimy, co będziemy robić.
Ja z Bogiem to sama nie wiem jakie mam stosunki... Wiele razy się zawiodłam. I raczej nie jest to taki Bóg jak widzi go kościół katolicki. Bo ten to dla mnie stał się cyrkiem... Ostatnio czytałam, jak ksiądz wypowiada się jaj powinno się po katolicku pokrywać dziewczynę... Podryw po katolicku. Na czym polega? Wyjasnia biskup Antoni Długosz - m.SE.pl

Na pewno wierzę że jest Coś. I to Coś podsuwa nam różne próby w życiu. Ale to są tylko próby takie, które przetrwam i które uczą mnie czegoś, co później przyda mi się sytuacji jeszcze trudniejszej. I to sie chyba u mnie sprawdza. Zasady uważam, że mam lepsze od wielu zakłamanych katoli.
A kościół i księży uznaje jako pośredników z Czymś. Nie uznaję spowiedzi. Nie modlę się. A kościołów jako budynków też nie uznaję. I tego całego bałwochwalstwa (obrazów, ikon, różańców, ołtarzy i rzeszy świętych). Biblia też dla mnie stanowi tylko książkę. Bo była spisana setki lat po śmierci Chrystusa. Wystarczy obserwować plotki i historyjki, jak się zmieniają gdy są opowiadane przez kolejnych ludzi... I co, że niby historie spisane w biblii niepodlegały tej samej zasadzie?
 
Ja wierze w Boga ale tak jak Ty Ewmi, nie koniecznie takiego jak go widzi KK. Traktuje katolicyzm jako tradycje, jako czesc naszej polskiej tozsamosci kulturowej ale nie wiaze jej z Bogiem. A kosciol to dla mnie instytucja jak kazda inna. Nie slucham kazan na mszy bo mnie denerwuja. Ale lubie isc sie pomodlic do kosciola bo czuje sie blizej Boga.
 
Lux, może spróbuj poszukać swojego Boga... Może to wcale nie Bóg? Może też potrzebujesz Czegoś, a nie Boga?

Cassiah, ja też obchodzę święta katolickie jako tradycję. W wymiarze kulturowym, a nie religijnym. W końcu e takim kraju się urodziłam, rodzice też jakoś za specjalnie wierzący nie byli, a jednak święta sie obchodziło :)
 
Wiesz, sama po sobie wiem, że czasem zszargane nerwy i uczucia dobrze jest uporządkować, a w tym pomaga wiara... W cokolwiek. Przynajmniej tak mi się wydaje. Do niczego nie chcę Cię przekonywać. Wiem tylko, że czas goi rany i być może jesteś bardzo zła i zawiedziona tym, co się stało. Ja już pogodziłam się ze swoimi stratami. A święty spokój wg mnie tylko pozornie jest dobry, bo w praktyce odsuwał tylko problem, który nadal był nierozwiązany. Teraz żałuję, że wcześniej nie skonfrontowałam się ze swoim żalem i bólem i tyle lat tłamsiłam to w sobie. Dopiero jak zaczęłam wierzyć w to Coś, zrozumiałam, że to po prostu się zdarza. A ja widocznie potrzebowałam takich wydarzeń, aby wejść na wyższy poziom zrozumienia siebie i świata. Moze miało to mnie przygotować na coś jeszcze gorszego? Albo pokazać mi, że codziennie błahostki są tylko błahostkami i nie warto na nie tracić siły i energii. Ciężko mi to mówić, ale z perspektywy czasu widzę, że najgorsza tragedia w konsekwencji ZAWSZE niesie coś dobrego, jakąś zmianę na lepsze...

Jednak każdy przeżywa trudne chwile życia inaczej, inaczej je widzi i inne wnioski z nich wyciąga.
 
reklama
Ewmi mi takie wyciszenie sie daje ulge, lubie se poplakac tak sama dla siebie, mimo iz potem wygladam jak zombie, wiara tu w moim przypadku nie ma nic do rzeczy, Bog moze gdzies tam jest, ale nie wiem gdzie :no:
 
Do góry