Swoją drogą, ten nowy ginekolog spytał mnie dziś, czy w pierwszej ciąży zatrzymała mi się od razu miesiączka czy nie.
To powiedziałam, że tak, od razu. To powiedział, że mam za dwa tygodnie przyjść.
Edit: Zdziwiło mnie, że użył dokładnie nazwy "miesiączka", a przecież nie można w ciąży mieć miesiączki... Co najwyżej krwawienie (złuszczanie się endometrium) w okolicach @. I jakoś mnie zaskoczyło, że tak potocznie użył określenia "miesiączka".
Nie czepiam się czy coś! Ale po prostu mnie to zdziwiło.