Chyba się nie do końca zrozumiałyśmy. [emoji4][emoji4][emoji4] Wszystkie moje komentarze są tylko i wyłącznie oparte na moim osobistym doświadczeniu i moim zdaniu.
Nie napisałam, że koleżanka forumowa ma bezczynnie w domu siedzieć. Ba! Napisalam, żeby poszła do lekarza, a że była niedziela to zasugerowałam poniedziałek.
Pierwsza ciążę poroniłam w szpitalu, druga w domu. Nawet pojechałam karetka, bo strasznie krwawiłam i po prostu się przestraszylam okropnie. Ten cały stres, igly, pelno ludzi, brak czasu, ale czekanie wiele godzin na badanie USG to był dla mnie ogromny stres. Nie mogłam stać na nogach, przewracalam się ze zdenerwowania... A na lekarzy trafiłam okay. Nie mam co narzekać, po prostu realia sa jakie są, ale lekarze byli w porządku. Oni właśnie mówili, że w 30% kobiet plami i krwawi w ciąży, a rodzą zdrowe dzieci. Mój krwotok nie przejal ich zbytnio. Powiedzieli że to się zdarza, a po badaniu uspokoili, że dzidziuś żyje, ma się dobrze i mam być dobrej myśli. Mają to na codzień. Byłam w szpitalu 24 godziny, a psychicznie postarzałam się o 5 lat.
Druga ciąża, plamienia, od początku ustalone z moją panią ginekolog, że w razie krwawienia nie idę do szpitala. Niestety wydarzyło się najgorsze, ale nikt nigdy mi nie powiedział, że jak jest krew to ciąża biochemiczna, albo ze przygotuj się na najgorsze. A dlaczego? Bo psychika odgrywa ogromna rolę! Poszłam z płaczem do ginekologa, a ona gadała mi codziennie, nawet dzwoniła do mnie i gadała, żebym była dobrej myśli i żebym miała nadzieję! Dlatego właśnie napisałam, żeby poszła do lekarza, bo on się tego na studiach nauczył, że organizm człowieka potrafi zaskakiwac i nawet taki mały człowieczek potrafi być silny i mimo krwawien urodzić się jako zdrowy, różowy bobas. Czasem nie ma naukowego wyjaśnienia na to, ale tak się dzieje i lekarze to wiedza, jak również wiedzą, że siła ludzkiej prychiki jest ogromna! Dlatego żadne czarnowidztwo tylko pozytywne myślenie i koniec kropka! [emoji4][emoji4][emoji4][emoji4]
Druga ciaze poroniłam w domu, na spokojnie, leżąc na kanapie i oglądając filmy. Byłam przygotowana, ale do końca miałam nadzieję.
W pierwszej ciąży w ogóle nie badalam bety (dopiero po poronieniu, żeby sprawdzić czy wszystko ładnie się wyłyżeczkowalo i nie grozi mi zaśniad). W drugiej badalam 3 razy, ale znowu lekarz mi zalecil. Myślę, że lekarz na pewno zleciłby forumowej koleżance badanie bety, dlatego zasugerowałam lekarza.
Poza tym, z każdym plamieniem / krwawieniem powinno iść się do lekarza, dlatego też to zasugerowałam [emoji4]
Płodność z reguły wraca od razu po odstawieniu tabletek anty. [emoji4] Bądź dobrej myśli, może uda się od razu, a może nie, kto wie [emoji4] trzymam kciuki [emoji4]
Gratulacje! Oby było wszystko dobrze! [emoji120]
Gratulacje!!!
Wydaje mi się, że przy in vitro tak dopasują stymulacje, żeby zrobić transfer wcześniej i nie dopuścić do złuszczenia się błony śluzowej macicy.
@KiedyPytam, jeśli spróbujesz in vitro, podkreślaj, że niedługo po owu masz okres. Na wątku kto po in vitro była dziewczyna, której nie udało się wiele transferow. Następny zrobiła w innej klinice... kilka dni wcześniej i niedawno urodzila [emoji4] nie ma co się załamywać.
Wszyskto jest możliwe. Robiłaś testy owu? Może owu sie przesunela wstecz? Ja mam przeciez w okolicach 10 dc owu... Cykle bezowulacyjne mogą być krótsze albo dłuższe..