Wszystko to wiem tylko gorzej z praktyką, praca nie pozwala mi na 5 posiłków, śniadania z rana nie zjem bo jest mi niedobrze na samą myśl, spać chodzę ok.1 a kolację do 19 max zjadam, wody nie piłam praktycznie w ogóle.
Od 08.11 postanowiłam się ostro wziąć za siebie bo te 7kg widać gołym okiem i czuję się fatalnie z nimi. Obowiązkowo 2l wody minimum, posiłków staram się zjadać 5, do śniadań się nie przekonam, zamiast kanapek, które chwytałam w locie jem jogurt naturalny a zamiast owoców warzywa. No i wróciłam do ćwiczeń i NIC ..
I to mnie przeraża bo do tej pory nie przykładałam się do diety a od kwietnia nawet pół przysiadu nie zrobiłam
i było ok a od września posypało się wszystko, włosy, rzęsy, paznokcie,cykl miesiaczkowy i waga. Tak nagle i zbiegło się to ze staraniami, że zaczęłam rozmyślać czy mój organizm sobie ciąży nie uroił
Zazdro!
Muszę znowu powalczyć z tą ferrytyną bo jak poczytałam to faktycznie nic bez niej nie ruszy :/
I też beznadziejnie po Duphastonie się czuję, najgorszy jest ból głowy :/ i bez tego się dość często z nim męczyłam :/
Wszystko muszę zapisać na kartce i w poniedziałek przegadać z nowym lekarzem.