Wiecie co... nie zlinczujcie mnie. Czytam o Waszycy problemach z chłopami i przypominam sobie, czemu pozbyłam się chłopa z domu. Tak, staramy się o dziecko, spotykamy się, chodzimy do kina, randkujemy, uprawiamy seksy, ale mieszkamy osobno. I tak zostanie, chyba że zajdę w ciążę, może wtedy pomyślimy, głównie ze względów ekonomicznych, na wspólne mieszkanie. Teraz mam spokojną głowę, jest dużo milszy, zdecydowanie bardziej widać, że się stara, może wie co stracił. Ale przede wszystkim.. nie muszę znosić jego wiecznych fochów, uzależnienia od mamusi, porozrzucanych wszędzie skarpetek. Luzik arbuzik.