Tak, staramy się o pierwsze maleństwo i chyba dlatego nie umiem ogarnąć samej siebie. Wiem, że powinnam odpuścić i teoretycznie w głowie sobie to układam i logicznie tłumaczę, ale jak przychodzi co do czego to wariuje. Już 8 cykli za mna i nic. I za każdym razem to samo, odpuszczam, przytulamy się i się zaczyna testy owu itp. Pozniej znowu odpuszczam i nie myślę o tym, ale po owulacji, która teoretycznie się odbyła rodzi się we mnie tak duża nadzieja, że to jest nie do opisania, a później wielkie rozczarowanie i ot taką mam huśtawkę emocjonalną. Myślałam że ten 9 cykl będzie mój, ale niestety jak byłam u gina i on mi powiedział, że pęcherzyki są za małe, a błona śluzowa za cienka i nawet gdyby zaskoczyło to żadna ciąża się nie utrzyma
owu wypada mi jakoś 10-11 lostopada i teoretycznie we wtorek jadę do gina na kontrolę czy owu była. A wiesz co mimo tych słów ja liczę na cud!
psychicznie jest to męczące, ale nie umiem inaczej mimo że bardzo się staram.
Tobie kochana bardzo gratuluję!
bardzo się cieszę, że co chwila, któraś z nas pisze o tym, że się udało. Bardzo mnie to podbudowuje i daje nadzieję, że każdej może się udać. Rośnijcie zdrowi!!