Chociaż nie mam w naturze użalać się nad sobą chyba i na mnie przyszedł czas.
Dzisiaj 8tc6d.
Dalej boli mnie wszystko, a szczególnie ból rozchodzący się po żebrach i góra brzucha - kazali się ruszać powoli to się ruszam, jednak ruch z ilością spania spowodował że jestem totalnie obolała.
Dodatkowo plus 3kg na wadze, więc już się boję jak zgarnę od ginekologa.
Wody nabieram, kalorie zdrowe pilnuje, cukier zbity do 85 naczczo, w czwartek krzywa.
Dodatkowo mam bana na forum od męża. Czytając o obawach i stratach innych totalnie wpadłam w Stany depresyjne (nie mam strat w historii, w sumie gdyby nie bylejakie podejście lekarzy na których trafiłam pewnie bym się z Tej ciąży cieszyła, na tą chwilę nie umiem).
Dodatkowo po odstawieniu metforminy (z głową, powolutku) jestem ciągle głodna. Ale tak naprawdę ciągle! Wręcz bym mogła płakać z głodu.
Ostatnia wizyta była 10, wtedy było całe 1,5cm robalucha (Wybaczcie ale dokładnie tak mówimy o naszym potomku, dla zrozumienia córa była małpucha od kiedy tylko pokazała się na usg).
Dodatkowo ciągle mdłości, ciągle bieganie do WC, pęcherz popuszcza.
No dobra, czuję się staro.
Czasami myślę że za staro (tak, 83 to mój rocznik)