W prenatalnych wyszła duża przezierność karku, ale z ogólnym obrzękiem całego płodu, niedomykalność zastawki, nieprawidłowe przepływy. Postraszyli zespołem Downa, choć teoretycznie mogło być sama wada serca, lub ja przeszłam jakąś infekcję. Infekcja raczej u mnie odpadała. Jedyne co sobie zarzucam częściowo to, że przyjęłam I dawkę covid na kilka dni przed testem, a ten i tak robiłam przed terminem. Na II dawkę lekarka powiedziała, że co miało zaszkodzić już zaszkodziło więc bez sensu żebym rezygnowała i tak też zrobiłam. Od razu zdecydowałam się na amniopunkcję, ale tak już serce nie biło. Po walce ze szpitalem, cudem udało mi się zabezpieczyć materiał do badania i został potwierdzony zespól edwardsa.
W pierwszej ciąży byłam dość porządnie przeziębiona w pierwszych tygodniach, nie leczyłam się żadnymi lekami tylko naturalnymi środkami, ale tu nie badałam, choć chciałam, tu też szpital mi odradzał bo to się zdarza, a że chorowałam na początku to sobie odpuściłam.