Mój jeździ za granicę już od ponad roku.
Jest ciężko ale jak by to nie brzmiało, przyzwyczailiśmy się. Odliczamy czas do końca dnia, tygodnia .. i tak do przyjazdu. Na początku jeździł na 4-6 tygodni. Teraz na 2.5-4 tygodnie. Przyjeżdża na 3-4 dni. Rzadko na 5-7. Bardzo tęsknimy ale mimo odległości nie oddalamy się od siebie. Jak przyjeżdża , zachowujemy się tak jak by był na codzien. Doceniamy każdą godzinę. Teraz przyjedzie 28 czerwca. I będzie baaaardzo długo. Bo aż do połowy lub końca sierpnia.
A później będzie jeździł na 2.5 tygodnia cały czas. A dwa tygodnie lecą bardzo szybko więc jesteśmy bardzo szczęśliwi.
A twój często ma te delegacje ?
Wiesz , on też pewnie wolał by być z tobą w domu. Ale jednak spoczywa nad nim obowiązek zapewnienia Wam godnego życia.. siedząc na miejscu nie zarobi nic. A jednak ty sama nie utrzymasz siebie i dzieci. Wiem, że to ciężkie.. rozstania są trudne