I jak rozpoznać , że to kolka ? Bo moja właśnie się z godzinę tak darła , że i ja płakałam. Śpiąca jak byk , bo w ciągu dnia usnie mi na rękach twardo, odkładam i się budzi .W ogóle nie wyspana bo najdłużej spała 20minut. Myślałam , że spiaca , ale ani usypianie ani podanie mleka jej nie uspokoiło. Wzięłam ją na ręce xcodzilam po domu to przestawała płakać , a wystarczyło , że usiadłam to koniec. Po prostu jestem już tak wykończona psychicznie i fizycznie , że mam dość. Całymi nocami i dniami sama ze wszystkim , a chłop Ci powie jak on ma ciężko w pracy. Weekendy wolne, noce przespane a baba sama z dzieckiem ma taki hardcore , że nic tylko siąść i płakać chwilami.. mam ochotę uciec z domu dzisiaj.
Kurcze kochana ja nie wiem czy pomogę, bo moja raz tylko miała kolkę i wtedy po prostu się to wie, bo dziecko drze się jak poparzone, nic nie pomaga, ani noszenie pionowo, poziomo, ani karmienie, przewijanie, ani zabawianie i płacze tak jakby całym ciałem, pręży się całym ciałkiem i to widać
Ale jeśli coś ją uspokajało np noszenie to może po prostu była taka marudna i śpiąca, ze aż sama się męczyła z tym i płakała po to żeby pomarudzic jesCze bardziej? Wiem, ze u mojej jest tak, że jak jest już zmęczona to jest taka marudna, że tym trudniej jest ją uspokoić i nakarmić, bo tez się wydziera i płacze, im bardziej zmęczona tym gorzej. Jeśli się budzi to pewnie trafiasz niestety na tą fazę snu aktywna gdzie byle szmer wybudza dziecko a odłożenie tym bardziej, bo one maja jakiś czujnik „uwaga matka odłożyła to trzeba alarm zrobić” [emoji15]
Mi się wydaje, że jeśli u was to nie kolka to po prostu jej się ten skok rozwojowy włącza i dlatego jest marudna bardzo i płacze i domaga się czegoś co mimo ze Ty jej dajesz to ona odrzuca, bo już sama nie wie o co jej chodiz. Moja nieraz tez ma tak, że tylko noszenie pomaga.. ale to zależy od dnia.
Biedna.. domyślam się, że jest Ci bardzo ciężko. Ja w sumie co drugi weekend zostaje kompletnie sama i też jest nieraz ciężko wszystko ogarnac, dziecko, siebie, psa, coś do jedzenia. A Ty kochana tak na codzien musisz dawać rade, bardzo podziwiam Ciebie, silna babeczka z Ciebie
wiesz musisz tez zrozumieć, że on tez przeżywa tą odległość i to ze nie może być obok was mimo że by bardzo pewnie chciał i na pewno ciężko pracuje, także nie ma co wyliczać kto ciężej ma. I Ty i on robicie mega dużo dla siebie, dla swojej rodziny która tworzycie i teraz jest pod górkę, ale nie martw się, na pewni już za chwilkę wyjdzie słońce tęcza i będzie lżej
jeden uśmiech Twojej córeczki i jestem pewna, że wtedy zapominasz o zmęczeniu i docenia się to co się ma. A facet w sumie nigdy do końca nie zrozumie tego ile my tez kobiety dźwigamy na swoich barkach.. nie martw się. U mnie tez nieraz On nie potrafi zrozumieć jak wiele robię będąc w domu z dzieckiem i tez mi dosra tekstem ale tylko dlatego że ja zaczynam być niemiła.. ale teraz zabim cokolwiek brzydkiego powiem to się zastanawiam czy warto się tak traktować i wyliczać sobie. Zaczęłam rozumieć, ze on bardzo wiele dla nas robi i ciężko pracuje dla nas i siebie i ja również mam swoje obowiązki a razem się dopełniamy i tworzymy całość
jedno bez drugiego nie dałoby rady. Może powiedz swojemu jak Ty się czujesz i co Ciebie boli, ze ciężko Ci jest samej ze wszystkim. Na pewni to zrozumie i wesprze Cię dobrym słowem bo jest teraz na odległość a jak wróci to odciąży od obowiazkow
A nie ma kto Ci pomoc? Kiedy wraca Twój facet do Domu?