Dziękuję
staram się jak mogę, tyle czekałam na tą kruszynke , że daje z siebie wszystko. Tak naturalnie mi wszystko przyszło po porodzie , że o nic nie muszę pytać położnych. Robię wszystko na wyczucie i wydaje mi się , że tak jest najlepiej. Bo jak bym miała słuchać rad to bym oszalała. Wczoraj położna przyszła i mówi , żebym ubrała czapeczkę po kąpieli, dzisiaj inna , że nie zakładać bo się przegrzeje. Koleżance z sali dla córki przyniosła rano butelkę i kazała podać nie więcej jak 15ml, godzinę temu inna Pani przyszła i kazała podać ile dziecko będzie chciało. Co chwilę mówią i doradzają co innego, jak by tak ich słuchać to z godziny na godzinę trzeba by było karmić, przewijać i ubierać inaczej. W dodatku ta dieta w szpitalu .. dali nam w pierwszy dzień obiad z burakami, wczoraj czerwony barszcz. W nocy mała płakała , pierdziala i zrobiła z 5 bolesnych kupek. Przyszła położna i pyta czy jadłam coś co mogło zaszkodzić, jak usłyszała , że buraki to się zdziwiła , że dali nam to na obiad , że to od tego tak dziecko się męczy .. dlatego robię po swojemu. Nawet z karmieniem już się nie słucham. Jedna kazała dawać tylko z jednej piersi mleko a przy kolejnym karmieniu duga pierś. Dzisiaj inna , zeby dawać na zmianę.. oszaleć można. Ja daję jedna, mała odpocznie i jak widzę , że jeszcze szuka to daje druga. Przynajmniej wtedy miękną i tak nie bolą , a stymulują się obie nie tylko jedna. Nie chcę żeby przyzwyczaiła się tylko do jednego sutka