reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Sierpniowe Mamy 2018

No właśnie dlatego nie ma szans żeby moje dziecko bawiło się w takiej piaskownicy. Sama do tej pory mam tak że jak dotknę zwierzę to po zabawie jazda myć ręce. Psy czy koty wszystko jedno jeżeli chodzi o pasożyty.
Aaaa ,a ja usunelam ten post bo doczytalam ze byla juz mowa o tym :D
Ale jesli juz piaskownica to tylko zamykana ;)
 
reklama
Ja jestem żywym przykładem więc mam już w głowie wkodowane na co zwracać uwagę. Ale czasem to chwila nieuwagi że dziecko na placu zabaw wsadzi rączkę do buzi czy potrze się po oczach.
Jestem uczulona i moje dziecko nie będzie się bawić zabawkami które swobodnie leżą sobie w piaskownicy, które osiedlowe psy gryzą czy przenoszą z miejsca na miejsce. Nigdy w życiu nie popełnię tego błędu.
Sama mam psa, domowego który posiada książeczkę, jest kąpany, szczepiony, odrobaczany, nosi ochronę na pchły i kleszcze i wiem że jest "czysty". Nie puszczam go w samowolkę. Sprzątam po nim jak się załatwi. Piorę jego legowisko i kocyk. Często myję jego miskę na jedzenie i picie.
Tak samo moja przyjaciółka, ma dwa koty i psa i u niej w ogóle nie czuć tych zwierząt. Też są często myte, prane i kąpane, michy czyste, żwirek sprzątany codziennie.
Ale te na podwórkach to bezpańskie, niewysterylizowane koty, dokarmiane przez stare babcie. Parchate i w ogóle widać, że do zdrowych nie należą. Szlajają się po piwnicach, na prawdę koszmar, a szczochy kota śmierdzą jak ja .... no śmierdzą.
Moja ciotka, będąc w ciąży, chodziła ze starszą córą do piaskownicy, gdzie właśnie podobnej proweniencji kotki miały swoje WC, przeszła toksoplazmozę, a młodsza córa urodziła jej się z poważnym problem z oczyma.
 
Tu nie chodzi o wadę typu krótkowzroczność lub dalekowzroczność - okulary mam ale nosiłam je tylko w pracy bo strasznie męczyły mi się oczy i ubieram je jak dłużej siedzę przed komputerem.
Od malucha czyli od 2 roku życia rodzice zauważyli że zaczęło mi "uciekać" jedno oko. Nosiłam okulary nic to nie pomagało, długo leżałam w szpitalu najpierw w Krakowie a później w Warszawie. Lekarze za późno mnie zdiagnozowali i nie było szans żeby cokolwiek zrobić (było to conajmniej 20 lat temu) - jedynie co zaproponowali moim rodzicom to szklane oko na co oni się nie zgodzili.
Ale dlaczego co się stało? Już wyjaśniam.
Po wielu badaniach okazało się że choruję na toksokarozę (nie mylić z toksoplazmozą). Jest to choroba pasożytnicza pochodząca od psów i kotów. Atakuje narządy wewnętrzne a w najgorszym przypadku oko. Skutkuje to utratą wzroku. Ja widzę na to oko ale naprawdę z bliska i jak skupiam się żeby coś dostrzec policzyć palce czy powiedzieć jaka literka jest na tablicy u okulisty to bardzo szybko męczę to oko. Tłumacząc na chłopski rozum mam uszkodzoną siatkówkę oka.
Od czego to się wzięło? Np. psie lub kocie odchody w piaskownicy, nie mycie dziecku rąk po każdym kontakcie ze zwierzęciem.
Także proszę was bardzo uważajcie na swoje pociechy jak już zaczną raczkować, chodzić, bawić się. Odrobaczajcie swoje zwierzęta. Dbajcie o higienę swoich dzieci żeby ich nie spotkało to co mnie. A przede wszystkim ostrzegam przed piaskownicami np przy blokach gdzie błąka się wiele zwierząt i załatwia swoje potrzeby.
Także mam odbyć wizytę u okulisty i wtedy się okaże czy mogę ewentualnie rodzić sn jeżeli mały się odwróci :)
Pierwszy raz o tym słyszę. To się wycierpiałaś za dzieciaka.
Ja już mam dosyć tycia. Boję się że nie zjadę za szybko po ciąży ale i tak jak już mówiłam moje cycki mnie przerażają :( jak nic będą jak afrykańskie karmiące :)
Nie chciałabyś widzieć moich cycków po 20miesiacach karmienia. Aż się boję co będzie teraz przy 3cim dziecku
 
Powiedzcie mi jedno.. dlaczego z naszej mlodziezy rosna zapatrzone w siebie bubki?
Jechalam autobusem do domu, a przed wejsciem do autobusu scisk jak nie wiem,musialam brzuch chowac.. jedna laska tak sie pchala na mnie ze zwrocilam jej az uwage.. powiedzialam jej zeby sie nie pchala na mnie i pokazalam brzuch.. nosz kurde.. dobra nie ustapia w kolejkach do zarcia..ok.. ale zeby na chama sie pchac i tak bylo od cholery miejsca w autobusie.. :mad:
Wiesz, wydaje mi się, że to kwestia wychowania, a raczej jego braku, szacunku do drugiego człowieka i w ogóle. Jak matka z ojcem nie wpoją tego za dzieciaka, to potem wyrastają takie samoluby, które końca własnego nosa nie widzą. A jak już wejdzie toto w okres dojrzewania, to klękajcie narody. Naturalnie wyjątki potwierdzają regułę, ale zauważyłam, że im więcej dzieciak ma i rodzice zamiast uwagę dziecku poświęcać, to dają luz i kasę, to takie bubki wyrastają.
 
Moja córka bawi się w osiedlowej piaskownicy inna rzecz że nigdy w okolicy kota nie widziałam, piasek jest wymieniany w piaskownicy a poza tym od małego jest uczona że ręce z piasku daleko od buzi i pierwsze co robimy po powrocie do domu to cała do wanny i się kapie. Jak była mała to siedziałam przy niej i pilnowałam żeby rączka nie poszła do buzi.
My w ogóle mamy tak w domu że po powrocie do domu od razu myjemy ręce, nie lubię dotykać np w autobusie poręczy itd ale trzeba a to też siedlisko bleh. Dlatego zawsze przy sobie mam chusteczki mokre i zaraz po wejściu do domu myje ręce.
 
Tak samo moja przyjaciółka, ma dwa koty i psa i u niej w ogóle nie czuć tych zwierząt. Też są często myte, prane i kąpane, michy czyste, żwirek sprzątany codziennie.
Ale te na podwórkach to bezpańskie, niewysterylizowane koty, dokarmiane przez stare babcie. Parchate i w ogóle widać, że do zdrowych nie należą. Szlajają się po piwnicach, na prawdę koszmar, a szczochy kota śmierdzą jak ja .... no śmierdzą.
Moja ciotka, będąc w ciąży, chodziła ze starszą córą do piaskownicy, gdzie właśnie podobnej proweniencji kotki miały swoje WC, przeszła toksoplazmozę, a młodsza córa urodziła jej się z poważnym problem z oczyma.
Smierdza smierdza jak cholera..kiedys kot szwagietki uciekl sie nam do gory i zesral sie za szafa i zeszczal.. masakra.. myslalam ze pawia puszcze.. pies tak nie smierdzi i wlasna kupa jak to..
 
Tu nie chodzi o wadę typu krótkowzroczność lub dalekowzroczność - okulary mam ale nosiłam je tylko w pracy bo strasznie męczyły mi się oczy i ubieram je jak dłużej siedzę przed komputerem.
Od malucha czyli od 2 roku życia rodzice zauważyli że zaczęło mi "uciekać" jedno oko. Nosiłam okulary nic to nie pomagało, długo leżałam w szpitalu najpierw w Krakowie a później w Warszawie. Lekarze za późno mnie zdiagnozowali i nie było szans żeby cokolwiek zrobić (było to conajmniej 20 lat temu) - jedynie co zaproponowali moim rodzicom to szklane oko na co oni się nie zgodzili.
Ale dlaczego co się stało? Już wyjaśniam.
Po wielu badaniach okazało się że choruję na toksokarozę (nie mylić z toksoplazmozą). Jest to choroba pasożytnicza pochodząca od psów i kotów. Atakuje narządy wewnętrzne a w najgorszym przypadku oko. Skutkuje to utratą wzroku. Ja widzę na to oko ale naprawdę z bliska i jak skupiam się żeby coś dostrzec policzyć palce czy powiedzieć jaka literka jest na tablicy u okulisty to bardzo szybko męczę to oko. Tłumacząc na chłopski rozum mam uszkodzoną siatkówkę oka.
Od czego to się wzięło? Np. psie lub kocie odchody w piaskownicy, nie mycie dziecku rąk po każdym kontakcie ze zwierzęciem.
Także proszę was bardzo uważajcie na swoje pociechy jak już zaczną raczkować, chodzić, bawić się. Odrobaczajcie swoje zwierzęta. Dbajcie o higienę swoich dzieci żeby ich nie spotkało to co mnie. A przede wszystkim ostrzegam przed piaskownicami np przy blokach gdzie błąka się wiele zwierząt i załatwia swoje potrzeby.
Także mam odbyć wizytę u okulisty i wtedy się okaże czy mogę ewentualnie rodzić sn jeżeli mały się odwróci :)
Ahaaaa, to nieciekawą miałaś sytuacje w życiu z tą chorobą. Daj znać co powie okulista na temat porodu sn :)
 
Powiedzcie mi jedno.. dlaczego z naszej mlodziezy rosna zapatrzone w siebie bubki?
Jechalam autobusem do domu, a przed wejsciem do autobusu scisk jak nie wiem,musialam brzuch chowac.. jedna laska tak sie pchala na mnie ze zwrocilam jej az uwage.. powiedzialam jej zeby sie nie pchala na mnie i pokazalam brzuch.. nosz kurde.. dobra nie ustapia w kolejkach do zarcia..ok.. ale zeby na chama sie pchac i tak bylo od cholery miejsca w autobusie.. :mad:
Nie wiem z czego to wynika ale ludzie teraz tak wychowują dzieci, młodzież że nie można na nie krzyknąć, zwrócić uwagę, w szkole jak nauczyciel coś powie to rodzice zaraz na nauczyciela gadają i te dzieciaki rosną w przekonaniu,że to one mają rację i im się wszystko należy.
Ja moim przykładam dużą wagę do zachowania swoich dzieci wobec innych ludzi, starszych, chorych, kobiet w ciąży. Nawet mój 6latek wie, że kobiecie w ciąży trzeba ustąpić czy starszej sąsiadce z parteru zanieść zakupy jak widzi, że niesie torbę poleci i jej pomoże.
 
Chyba nigdzie nie trzeba mieć skierowania ? Jak zawozi karetka ciężarną na poród tonwioza gdzie mają najbliżej, bez różnicy gdzie planuje się rodzić więc w szpitalu się nie mogą spodziewać tej akurat osoby ze skierowaniem. Może się mylę.
To jest szpital prywatny, więc z tego co wiem tam trzeba mieć skierowanie. Ale jak masz lekarza z tego szpitala, to nie będziesz miała problemu ;)
 
reklama
Nie wiem z czego to wynika ale ludzie teraz tak wychowują dzieci, młodzież że nie można na nie krzyknąć, zwrócić uwagę, w szkole jak nauczyciel coś powie to rodzice zaraz na nauczyciela gadają i te dzieciaki rosną w przekonaniu,że to one mają rację i im się wszystko należy.
Ja moim przykładam dużą wagę do zachowania swoich dzieci wobec innych ludzi, starszych, chorych, kobiet w ciąży. Nawet mój 6latek wie, że kobiecie w ciąży trzeba ustąpić czy starszej sąsiadce z parteru zanieść zakupy jak widzi, że niesie torbę poleci i jej pomoże.
Ja tez tak wlasnie wychowuje corke.. z szacunkiem do starszych,chorych i ciezarnych.. u mnie nie ma czegos takiego ze smieje sie z choroby czy biedy np. Polowa ludnosci powinna tak robic i swiat bylby piekny..
 
Do góry