Aga, przepraszam, nie zanotowałam jakie Ty zastrzyki musisz sobie robić? Przerąbane...
Marii,
Ikulka powodzenia na dzisiejszych wizytach. I przynieście dobre wieści nam, oczekującym jeszcze taaaak dłuuuugo na swoje wizyty
.
Tak mi się przypomniało jak przy pierwszym synu miałam usg genetyczne, to się lekarz śmiał, że ja nie muszę mieć pełnego pęcherza, ale jakbym pogadała z dzieckiem i ono miało pełny to by było super
Luska, ja też wizyta w środę
Dziewczyny, siedzę sama w domu i jem spokojnie śniadanie
Nie muszę w siebie wrzucać albo się chować po kątach, żeby Witek nie wyjadał i awantury nie robił
. Dziwnie. Rozwożenie dzieci zajęło mi prawie godzinę
. Ale mąż wyszedł ze mną, drapał samochód. Jak się zima skończy, to będzie luzik. Witek na chwilę zostawiania go całkiem nieźle. Najpierw do nas wyszła pani, okazało się, że Tymek był u niej jak był w żłobku. Poznała Tymka, fajnie
. Witek niby się uśmiechał do niej, ale jak potem go jej dałam do sali to się rozbeczał. Ale za chwilę była cisza. Śmiejemy się z mężem, że pewnie w tej sali mają ściany wytłumione, żeby rodziców nie stresować
. Jakoś to będzie. Tyle dobrze, że to nie wrzesień i stado płaczących na raz dzieciaczków. Jena pani się może nim bardziej zająć. I jestem mile zaskoczona imionami dzieci w grupie. Wituś jest w najmłodszej grupie, do roku i w jego okolicach. A imiona tak pięknie normalne, nawet takie "stare". Tadzio, Kazio, jeszcze jedno imię chłopca takie stare, wypadło mi z głowy, Hania, Gabrysia, Rozalka, Justynka, Zuzia... - Witek się wpasowuje w te imiona
. Tylko jeden Alan odstaje
.
No to lecę szybko odkurzyć i gary pozmywać, bo za godzinę jadę po Witka.