Lakara ty tez nie spakowana ??
Ja nie wiem jakos ciagle sobie mowię "mam czas mam czas".. A tu kilka dni tylko Eh ale czas leci..
U nas dajcie spokoj, długo by w sumie opowiadać co sie u nas dzieje ale będziemy wystawiać dom na sprzedaż i w pon ma znajomy agent przyjechać Zdjecia porobić i porozmawiać co i jak.. A ja sie wkurzam i mam dosyć.. Bo powinnam teraz sie nie denerwować i mieć jak ja to nazywam spokoj psychiczny bo porod mnie czeka i szpital i dzidzius i baby blues (którego chce uniknąć..) a tu nagle juz wszystko.. I zamiast spędzić spokojnie razem "ostatni" wspólny weekend to nie bo on chce szykować na poniedziałek.. I wogole od pon wolne juz bo przecież to i tamto chce zrobić.. Mowię wam mam juz tego "po tad" i mojego tez. I mu nagadam chyba zaraz a potem sie do kina zbiorę..
Bo mamy problem z mojego była żona i alimentami jakie ustaliła.. Nie dość ze o ona odeszła do innego faceta, syna ustawiła przeciwko zeby nie chciał nawet do nas przyjeżdzać, mnie wyzywa to jeszcze po sadach ciąga i ustaliła alimenty jakby trójkę dzieci miała na utrzymaniu przynajmniej.. A sad jak sad w us jest za matka zawsze wiec łatwo to przeszło a teraz sie bujaj z nią i denerwuj.. I moj chce dom sprzedać pakować sie i wyjeżdżać do pl sie budować.. No bo on tez nie wiem ile o trwa, ze to nie jest hop siup, ze to rewolucja z małym dzieckiem, i najlepiej u jego mamusi i brata siedzieć dopóki sie nie wybudujemy, u moich rodziców to nawet miejsca nie ma, no mowię wam tragedia, boli mnie tylko głowa.. I dochodzę do wniosku ze ta ciąża to mnie spotkała ale w najgorszym chyba czasie :/ choć ciesze sie wiadomo ze tak, ale moj ma wszystko "inne" na głowie i nie możemy sie w tym odnaleźć, kłócimy sie.. Dajcie spokoj .. Eh wygadalam sie..