reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

sierpniowe ciężaróweczki 2011:D

reklama
Hej dziewczyny;-)

Sorki ze sie nie odzywam, ale moja siostra z dzieciaczkami przyleciala specjalnie do mnie na poród który zreszta szybko sie nie zapowiada hehe:confused2:
W kazdym razie jestem ciagle po za domem i zajęta wiec zaglądam tylko i patrze kto tam sie rozpakował i widze ze coraz wiecej tu juz mamusiek:tak::-)

Dziewczyny kurcze oby wszystkie w sierpniu urodzily bo nam sie zrobi lipcówko-sierpnióko-wrzesniówki heheh:-D

Dziewczyny ja tez mam Facebooka , wiec chetnie dołącze do grupy. Tutaj na BB na prywatny zaproszenia nie dostałam:-( więc mam nadzieję że mnie na facebooku zaprosicie chociaz :sorry:

buzka:happy:
 
Grupa jest dla nas wszystkich :) zapraszam do dołączania, wszystkie mamy równe prawa administracyjne.
Jest zamknięta, prywatna, nikt spoza nie będzie nic widział.
Mucha zostałaś zwerbowana czy chciałaś czy nie, już o to zadbałyśmy heheheh
 
Hej Dziewczyny!

Wróciłam ze szpitala.
Ale od początku :
W środę po 18 dostałam silne bóle krzyżowe. Nie pomogła ciepły prysznic ani nawet leżenie. Powiedziałam do Męża, że dzisiaj do szpitala nie pojedziemy, ale trzeba być na baczności. Po 22.30 przed położeniem się spać poszłam zrobić siusiu i przerażenie – krew. Czerwona, żywa krew na majtkach. Podcieram się… sama krew. Panika, torba chaotycznie spakowana (bo ciągle coś tam sobie powoli dokładałam), stres i fruu do szpitala. Tam pierwsze co podpięcie pod KTG. Synuś żywy, skurcze nawet nawet. Miałam czekać na lekarza i czekałam godzinę, dwie, trzy (dochodziła godzina 3 nad ranem,a Mąż na 7 do pracy),a lekarza nie ma. Pytam się czy mogę iść do domu – ‘Nie dopóki nie obejrzy Ciebie lekarz’ – odparła piguła. Wysłałam Męża do domu,a sama siedziałam i czekałam. W końcu się pojawiła o 3.45 . Spisała cały protokół, zbadała (rozwarcie 3cm),pow,że na pewno zostanę na noc,a jutro zobaczymy jak się wszystko potoczy. Popłakałam się,bo to wszystko jakoś tak niezaplanowane,dziwne… ja nigdy nie byłam w szpitalu,ktoś tam chrapał, zaraz niedaleko była sala porodowa,co chwilę ktoś tam chodził, rozmawiał. O 6.30 piguła mierzyła maszynką tętno serca dzidzi i ciśnienie. Potem o 8 miałam śniadanie i zaczynał się obchód. Po śniadaniu poszłam siku i znowu krew,ale dwa razy tyle (wyglądało to jak okres tylko),więc znowu ręcę mi zadrżały idę do pielęgniarki,że krew mi znowu leci,więc podłączają mnie pod KTG, dzidzia zadowolona, ale są skurcze,więc wołają doktora. Przyszedł, powiedział,że super,że skurcze są,że rozwarcie lekko większe,że mogę się cieszyć,bo rozpoczęła się akcja porodowa. Ja jakoś psychicznie się nastawiłam,że rzeczywiście może to już dziś, że już niedługo zobaczymy Szymka. Potem do 14 miałam silne skurcze,wszystko szło jak trzeba… do 14… potem chodziłam sobie jeszcze, znowu mnie przczepili do KTG ( nadal lekko krwawiłam),a tam pojedyncze ,słabe skurcze,więc znowu spacery i po kolacji znowu KTG i znowu bez skurczy. Nawet plamienie ustało. Mąż wziął wolne na następny tydzień, ja w czasie tych skurczy poinformowałam rodzinę, Was … zupełnie niepotrzebnie,ale kto to wiedział. Dzisiaj z rana o 6.30 położna poinformowała mnie,że pewnie wyjdę,bo bóli nie ma, więc nic się nie dzieje. Lekarz powiedział,że jeśli chcę mogę iść ( krawienie ustało, skurczy nie ma – zostało rozwarcie,którego nawet nie chciał ponownie sprawdzić). Zdecydowałam się wrócić do domu… zmęczona,a najbardziej zawiedziona,że było tak blisko,a ja wróciłam do domu –
W DWUPAKU :-:)-(

Postaram się teraz Was nadrobić,ale najpierw chciałam się wyżalić :baffled:
 
reklama
Taycia współczuję stresującego i niestety bezowocnego pobytu w szpitalu ale dobrze, że tam pojechałaś, lepiej dmuchać na zimne a Szymka zobaczysz już wkrótce. Dobrze mu widać w brzuchu, cierpliwości Kochana:-)
A lekarz chyba bęcwał, powinien zbadać rozwarcie raz jeszcze wg mnie.
 
Do góry