mlodam
mama Oleńki
Witajcie w szary bury i ponury dzień! ale chłodny HURA :-)
mucha nie jest mi obce co piszesz o przyjaciółce i ślubie... niestety. Zawsze to było tak, że to koło niej kręcili się faceci i zawsze to ona go miała, ja jak trafiłam na mojego ukochanego i po jakimś tam czasie się zaręczyliśmy i planowaliśmy ślub to nawet nie zapytała czy jakoś pomóc, zero zainteresowania, tydzień przed ślubem pojechała nad morze, więc nie przyszła na spotkanko, nie pomagała przy strojeniu sali - jakby jej nie było. Smutne to i przykre, że w takich sytuacjach człowiek się przekonuje co do 2 osoby. Miesiąc po moim ślubie (na który przyszła i poszła tuż po północy...) sama zaprosiła na swoje, a nic wcześniej półsłówkiem nie wspomniała, bo takowych planów nie było. Tak się widujemy przypadkiem mieszkając blok w blok, a już jak o ciąży się dowiedziała to kontakt zerowy... ehhh życie...
magiee gratki terminu!!!
znowu padłam jak mucha . Li mnie obudziła
Co do znajomych/ przyjaciół, to życie mi ich zweryfikowało jak się zaręczyłam (niby b. młodo), i uznali już wtedy że chyba nam nie po drodze, a jak zaszłam w ciążę z Li to już w ogóle nie pamiętam jak niektórzy wyglądają..
Moja serdeczna przyjaciółka, jak się zaręczyłam to ją zazdrość zjadła, absolutnie nie miała czasu się już nigdy ze mną spotkać, na ślub dać jej zaproszenie graniczyło z cudem, w końcu wysłałam pocztą, ale i tak się nie pojawiła, wypominając że kiedyś jak byłyśmy młode to mówiłam, że będzie moim świadkiem, i skoro nim nie jest(nie dziwne, jak przez rok nie mogłam się z nią spotkać) to nie widzi sensu obecności :O:O.
mucha nie jest mi obce co piszesz o przyjaciółce i ślubie... niestety. Zawsze to było tak, że to koło niej kręcili się faceci i zawsze to ona go miała, ja jak trafiłam na mojego ukochanego i po jakimś tam czasie się zaręczyliśmy i planowaliśmy ślub to nawet nie zapytała czy jakoś pomóc, zero zainteresowania, tydzień przed ślubem pojechała nad morze, więc nie przyszła na spotkanko, nie pomagała przy strojeniu sali - jakby jej nie było. Smutne to i przykre, że w takich sytuacjach człowiek się przekonuje co do 2 osoby. Miesiąc po moim ślubie (na który przyszła i poszła tuż po północy...) sama zaprosiła na swoje, a nic wcześniej półsłówkiem nie wspomniała, bo takowych planów nie było. Tak się widujemy przypadkiem mieszkając blok w blok, a już jak o ciąży się dowiedziała to kontakt zerowy... ehhh życie...
magiee gratki terminu!!!
Ostatnia edycja: