Ja z poronieniem ostatnim to miałam naprawdę maskarę..Dowiedziałam się, że jestem w pojedynczej ciąży, najpierw podejrzewano pozamaciczną, potem coś na usg było widać ale niewiele. Któregoś dnia, przestały mnie nagle boleć piersi i pojechałam na usg, lekarka pow. mi że pęcherzyk spłaszczony itd i że poroniłam, pojechałam więc do szpitala na zabieg,byłam już w piżamie,miałam łóżko, wenflon itd zawsze przed robią kontrolne usg, no i mi zrobili, nagle słyszę tętno i pytanie lekarza, czy ktoś Pani mówił, że to ciąża bliźniacza???Ja oczywiście nic nie wiedziałam, myślałam że dzidzia jest jedna,a w dodatku oba maluchy żyły!!! Bliźniaki jednojajowe, ciąża bardzo wysokiego ryzyka. I niestety tydzień później znowu to samo...wizyta u lekarza, usg i lekarz, który mówi, że niestety oba zarodki obumarły..:-(Tak naprawdę za każdym razem była to dla mnie tragedia, mimo że ciąża nieplanowana..Przykre jest to że taka duża część z nas musiała przechodzić przez stratę Aniołków. Ale ufam, że nic nie dzieje się bez przyczyny i tak po prostu musiało być..
Teraz jestem aż za bardzo przewrażliwiona, brak mi zaufania do ginekologów i ortopedów:-)
Teraz jestem aż za bardzo przewrażliwiona, brak mi zaufania do ginekologów i ortopedów:-)