reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

sierpniowe ciężaróweczki 2011:D

malgo000 nie martw się, mój też by tylko to zapamiętał :-D

już mi się zachciało- poród Li (ciekawe komu się będzie chciało to przeczytać:-D).

Pojechaliśmy na izbę bo miałam wycieki podbarwione krwią(uznałam że to wody). Tam mi powiedzieli, że jestem zeschizowana(komplement dzień jak co dzień:-D), co prawda jest rozwarcie na 2 palce, ale może dotrwam do terminu. Wróciłam. Mój mąż wypił piwko i mówi 'a spróbuj mi dzisiaj urodzić'. No i poszliśmy spać. Wstałam o 1 na siku, i usiadłam na kibelku, nagle coś poleciało, i myślę sobie 'ooo super nabawiłam się nietrzymania moczu. Jakie dziwne uczucie'. No ale nic tam, podtarłam się i wstałam. Jak wstałam to wyleciało więcej, wtedy sobie uświadomiłam że to chyba jednak nie siuśki. Budzę Tomka (trochę to zajęło:-D), i mówię że zaczęłam rodzić. Oczywiście usłyszałam 'Boże masz schizy idź spać'. Więc tłumaczę, że wody mi odeszły. Wstał, opierniczył że zabronił mi dzisiaj rodzić. Dostałam MEGA trzęsawki, nie mogłam ustać, jednocześnie płakałam i mówiłam że nie jestem gotowa na poród jeszcze. No ale dopakowałam się, wzięłam prysznic, ogoliłam... I pojechaliśmy. Kazał mi włożyć na siedzenie ręcznik na co się oburzyłam że mam podpaskę i wystarczy. Po drodze dostałam skurczy, ale nie wiedziałam że to skurcze (ból jak na miesiączkę). Weszłam na IP jak ze mnie poleciało!!!!! zaczęłam na około wszystkich przepraszać i tłumaczyć że tego nie kontroluję (co wzbudziło śmiech przez litość). Tomek mi mówi 'to papa jadę do domu'. Patrzę jak na idiotę i mówię 'nie żartuj. Idź do bankomatu i wchodzisz ze mną'. (to była noc poniedziałkowa, w środę miał obronę mgr i jeszcze nic nie umiał, a poza tym w domu stanęło na tym że nie chcę go na porodzie). No ale wszedł, miał ze sobą notatki, i się uczył, a ja stękałam coraz głośniej. Co lekarz, to opinia. A to 'musisz leżeć', albo 'musisz stać', musisz siedzieć'- w dupę się pocałujcie, myślę sobie:-D. W końcu zaczęły się mega skurcze. I prosiłam o znieczulenie dożylne, to mi powiedzieli, że mam poczekać do 7cm rozwarcia bo wtedy jest najgorzej i lepiej wtedy sobie wziąć (szkoda, że nie sprawdzili że to właśnie było wtedy:-D). Był obchód, okazało się, że już tuż tuż. Ale nie pozwolili przeć bo jeszcze trochę brakowało, mimo że to szło samoistnie(myślę że to spowodowało że popękałam wewnętrznie). Tomek mnie głaskał, a ja na niego wrzeszczałam żeby mnie nie dotykał, bo mi gorąco i jestem spocona. Nie trwało to długo, przyjechał sprzęt do porodu, zleciał się personel i krzczeli 'dawaaaj mamuśka, no dominiczko dawaaaj' :-D. Po chwili mówię do lekarza 'ojej przepraszam zrobiłam kupę', na co usłyszałam 'to nie kupa tylko główka, jeszcze chwila i będzie córka na zewnątrz'. No więc rachu ciachu i wyskoczyła. Położyli mi ją od razu na brzuchu. Patrzyłam na nią jak na ufo i czekałam aż mi ją wezmą. Nie miałam ochoty ani przytulać, ani płakać, ani nic. Chciałam mieć święty spokój i umytą dupę :-D. Poważyli, pomierzyli i zaczęło się szycie. Do tego momentu wszystko trwało ok. 7h. + Szycie 2h, myślałam że skopię ryj (akurat na wysokości mojej nogi miała twarz lekarka:-D) za to że mnie tak boli. Darłam się w niebogłosy(poród to pikuś). Nawet mąż wbiegał i wrzeszczał na nich żeby zrobili coś żeby tak mnie nie bolało. Niestety nie mogli zatamować krwawienia. No ale jakoś pozszywali, obmyli mnie i wywieźli. Dopiero wtedy, jak dostałam Li dotarło do mnie co się wydarzyło, i że pojawił się ktoś, za kogo biorę pełną odpowiedzialność.Pominęłam trochę śmiesznych/dziwnych momentów, ale boję się, że nie starczyłoby mi nocy na opisanie :-D.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Mucha! Ja przeczytałam wszystko! Normalnie szok, ale ze oni Cie z tymi wodami podciekajacymi do domu wysłali? Ja to gdzies wyczytałam ze to sa wody uciekajace wentylowo! A co do tego szycia, to zawsze taka maskra? No ja sie coraz bardziej schizuje! A wogule to są jakieś mamy z KRK albo czestochowy? Gdzie rodzic bedziecie??? A mężowie, chłopakowie, partnerzy ;-) z Wami?
 
arriva, oni mi powiedzieli że to nie wody :|.
Ostatnio jak byłam u nich (w tej ciąży) to akurat była ta babka, która mnie wtedy odesłała. I jej mówię, że ostatnio jak byłam to mówiłam że mi się wody sączą a mnie do chaty wysłali zaprzeczając. To mi powiedziała, że takie 'zabiegi' często stosują żeby rozchodzić rodzącą, żeby szybciej urodziła(jeśli to pierwszy poród). Tylko ktoś tu chyba olał sprawę, że w jedną stronę mam ponad 30km do szpitala. No i że to tak naprawdę niebezpieczne, bo nie było powiedziane(zwłaszcza że to był późny wieczór więc wracałam z nastawieniem że idę spać), że w końcu odejdą całkowicie i nie wda się zakażenie. A co do szycia - to miałam po prostu pecha, bo popękałam na całego(mimo nacięcia) i miałam kilkadziesiąt szwów. Z całego porodu tylko tego się boję, że znowu tak popękam.
 
arriva, oni mi powiedzieli że to nie wody :|.
Ostatnio jak byłam u nich (w tej ciąży) to akurat była ta babka, która mnie wtedy odesłała. I jej mówię, że ostatnio jak byłam to mówiłam że mi się wody sączą a mnie do chaty wysłali zaprzeczając. To mi powiedziała, że takie 'zabiegi' często stosują żeby rozchodzić rodzącą, żeby szybciej urodziła(jeśli to pierwszy poród). Tylko ktoś tu chyba olał sprawę, że w jedną stronę mam ponad 30km do szpitala. No i że to tak naprawdę niebezpieczne, bo nie było powiedziane(zwłaszcza że to był późny wieczór więc wracałam z nastawieniem że idę spać), że w końcu odejdą całkowicie i nie wda się zakażenie. A co do szycia - to miałam po prostu pecha, bo popękałam na całego(mimo nacięcia) i miałam kilkadziesiąt szwów. Z całego porodu tylko tego się boję, że znowu tak popękam.


No to faktycznie nie za mądrze zrobli Ci lekarze, bo 30 km do szpitala to jest kawałek, nawet w nocy jak ruchu nie ma! Moja taka kolezanka miała podobnie, ale ona tylko kilka kropel miała na bieliznie tych wód, no i pojechali, w szpitalu zrobili USG i tez odesłali do domu! Ale na drugi dzień miała sie na ktg zgłosci, i wtedy przyleciał ordynator, narobił hałasu ze sie wody sacza i laska jeszcze w tym samym dniu urodziła! W sumie to jak długo dziecko moze byc bez wód??? Bo piszesz ze zdazylas obudzi mez, umyc sie, wygoli do tego 30 do szpitala! Co do tego pekania to masakra! Tez sie boje! A to naciecie krocz boli????
 
MUCHA MUCHA.....
mnie tez odeslali do domu mowiac ze jestem za wesola na urodzenie dziecka w ten dzien....no a po calym dniu PORODU wlasciwie w domu ( z zero rozwarcia zrobilo sie calkowite, co okazalo sie jak przyjechalam wieczorem po raz drugi do szpitala) po 6 minutach na porodowce pojawila sie coreczka...teraz nie dam sie odeslac!!!!!!!!!
 
arriva, ale ja miałam tego 'sporo' tzn. dopóki mi nie odeszły tak myślałam. Pół dnia ze mnie coś leciało, a jak pojawiła się krew to zadzwoniłam do lekarza i kazał jechać do szpitala. Oni mnie tam badali i paluchem, i zrobili ktg, i uznali że jest ok a to jest co najwyżej czop śluzowy. Co mnie wkurzyło, bo mówię że czop to raczej gęsty a nie woda bezwonna :O. No ale jako pierworódka i jeszcze 'małolata', nie miałam nic do powiedzenia. Wody mi odeszły i szczerze..naczytałam się że tak dłuuugo trwa pierwszy poród, że nie pomyślałam o bezpieczeństwie dziecka, tylko o tym żeby być najkrócej w szpitalu. Ale jak się okazało na IP to było dopiero preludium do tego jak mi chlusnęły wody :-D. No ale jak widać, praktycznie odeszły całkowicie, bo nic się ze mnie podczas skurczy nie wydobywało, to dziecko długo wytrzyma, bo jak mnie przyjęli to trwało 7h aż(?) urodziłam i nikt nie siał paniki że jestem bez wód... Nacięcie w ogóle nie boli. Bardziej świadomość :-D.

Susumali, hmm może też mnie dlatego odesłali, bo mi się ciągle papa cieszy :-D. I w ogóle się tam śmiałam, że nie jestem gotowa na poród. No i do tego i tak miałam najdalej za dobę pojawić się na obserwacji(o czym ich poinformowałam), bo jak kiedyś wspominałam lekarz uznał, że organizm już sobie z ciążą nie radzi i muszą mnie poobserwować i będzie decyzja co dalej. Więc może to był kolejny powód dla którego mnie nie zatrzymali.

Szuszu, wspaniale że z całego porodu to była dla Ciebie istotna informacja :-D.
 
reklama
MUCHA MUCHA.....
mnie tez odeslali do domu mowiac ze jestem za wesola na urodzenie dziecka w ten dzien....no a po calym dniu PORODU wlasciwie w domu ( z zero rozwarcia zrobilo sie calkowite, co okazalo sie jak przyjechalam wieczorem po raz drugi do szpitala) po 6 minutach na porodowce pojawila sie coreczka...teraz nie dam sie odeslac!!!!!!!!!

A co by było jak bys nie zdazyła dojechac???? Jezu co sie z tymi lekarzami w Polsce dzieje! Nie wiem czy to tylko u nas takie atrakcje???
 
Do góry