milusia, kassia po prostu trzeba podejść zadaniowo... muszę urodzić i koniec kropka. Mi w takim podejściu pomogły opowieści koleżanek.. jedna powiedziała, że nie miała siły przeć, druga, że też opadła z sił i jej naciskał lekarz na brzuch i takie tam horrory... Ja sobie powiedziałam, że MUSZĘ dać radę i nie ma opcji żebym z sił opadła... Do tego położną miałam boską, powiedziała najbardziej motywujące słowa świata "świetnie ci idzie mała, pięknie oddychasz, świetnie dotleniasz maluszka oddychaj jeszcze troszkę i będzie po wszystkim" i to mi dało takiej siły, że aż podczas skurczów partych musiała mnie hamować, bo parłam aż się skurcz skończył :-)
Ja też tak sobie powiedziałam, a położne też miałam super;-)